Kobiety częściej niż mężczyźni były i są muzami czy modelkami artystów. Czy określone sylwetki kobiet malowano, bo takie podobały się malarzom, czy to kobiety „rzeźbiły” swoje ciała, by się podobać, nie tylko artystom? Czy kobiece kształty były dla sztuki inspiracją, czy też sztukę były kreowane? Nie potrafię odpowiedzieć na te pytania, to dziedzina artystów, historyków sztuki i antropologów. Od czasu powstania kina, telewizji, a później Internetu media mają znaczny udział w promowaniu określonego wizerunku kobiecej aparycji, bo wyglądem zewnętrznym mężczyzn szczególnie się nie interesują.
Kontekst kulturowy opisywany z perspektywy konstruktywizmu społecznego wskazuje, że wizerunek kształtu kobiecej sylwetki zmieniał się wraz ze zmianami historycznymi. Podobnym zmianom ulegało myślenie, rozumienie i podejście do zaburzeń odżywiania. Preferencje kulturowe dotyczące kobiecej sylwetki oddają dzieła sztuki literackiej i malarskiej. W klasyce malarskich dzieł sztuki, abstrahując od charakterystycznego dla danego okresu stylu malowania postaci i portretów, uwiecznione są typy wizerunku kobiecej sylwetki. Obrazy renesansowe (np. „Wenus z Urbino” Tycjana) czy barokowe (np. „Trzy gracje” Rubensa) prezentują sylwetki o obfitych kształtach. Z dzisiejszej perspektywy można by stwierdzić nadwagę uwiecznionych kobiecych sylwetek. W XVII wieku obraz „Madam de Pompadur” Buchnera ukazuje już szczupłą sylwetkę z wyraźnie podkreśloną talią. Natomiast lata 20. i 30. XX stulecia sylwetki są jeszcze szczuplejsze, o ołówkowej linii, którą prezentowały gwiazdy kina tamtych lat Greta Garbo i Marlena Dietrich. Z kolei w latach 50. kanon kobiecej sylwetki kreowały aktorki Marlin Monroe czy Rita Hayworth, a w późniejszym okresie także Sophia Loren. Z kolei lata 60. preferowały dodatkowo dwa nowe typy szczupłej sylwetki: jedna to wysportowana, promowana przez aktorkę Jane Fondę, a druga – „dziecięco-dziewczęca”, z widoczną niedowagą, modelki Twiggy. Medialnemu promowaniu tej ostatniej sylwetki przypisuje się zapoczątkowanie wzrostu zachorowań na anoreksję. Lata 90. to ponownie kobieca sylwetka np. Moniki Bellucci, a im bliżej dzisiejszych czasów, tym większy wpływ środowiskowy na różnorodność pożądanego wyglądu zewnętrznego kobiet. Bo są środowiska, w których oczekiwane i szczególnie atrakcyjne są trzeciorzędowe cechy płciowe, takie jak np. biust, co powoduje, że te części ciała są medycznie modyfikowane, powiększane. Ale są też środowiska, na przykład szkoły baletowe czy modeling, w których im niższa masa ciała i mniej kobiecych wypukłości, tym lepiej. Z mojej praktyki terapeutycznej wiem, że dla wielu nastolatek wzorem sylwetki jest obecnie modelka Anja Rubik. Jako wzorce kobiecej sylwetki przytaczam tu przykłady aktorek i modelek, bo to osoby popularne medialnie, a nie pisarki, malarki, badaczki, lekarki czy nauczycielki, kreują „trendy” kobiecego wyglądu.
Kreatorzy trendów kobiecej sylwetki
Nasuwa się pytanie: kto kreuje medialne zapotrzebowanie na określony typ kobiecej sylwetki, czy kobiety kreują go same, czy są z zewnątrz kreowane? Jak wiadomo, to agencje artystyczne czy modelek, w których pracują także mężczyźni, poszukują odpowiednich aparycji kobiet. A w przypadku kobiet-aktorek wydaje się, że przez lata talent był drugoplanowy, za wyglądem i typem urody. W modelingu, jak wiadomo, dominują sylwetki bardzo szczupłe lub wręcz wychudzone. Znany przed laty był apel o walkę z anoreksją w modelingu nieżyjącej już modelki Isabelle Caro, która przez 15 lat zmagała się z anoreksją. Inne modelki także o to apelowały, m.in. zmarła w 2006 roku Ana Carolina Reston. Część z nich chorowała lub choruje na anoreksję, niektóre zapłaciły za niedowagę życiem. Te wydarzenia i apele przyczyniły się do wprowadzenia w 2017 roku tzw. „prawa modelek”, czyli przepisów przyjętych we Francji o minimalnym poziomie indeksu masy ciała (BMI 18), co w założeniu ma zwalczać anoreksję i celowe odchudzanie się młodych kobiet, by stanąć na wybiegu.
Można zastanowić się, z jakich powodów w branży modelowej wymaga się niskiej wagi kobiet. Można na ten temat mieć kilka hipotez, oczywiście niesprawdzonych. Pierwsza – kreatorami mody jest wielu mężczyzn o homoseksualnej orientacji, więc sylwetki modelek pozbawione trzeciorzędowych cech płciowych mogą być mile widziane. Druga hipoteza – niedowaga sprawia, że unifikują się rozmiary ciała, w tym też ubrań, więc ta sama kreacja podobnie prezentuje się na każdej modelce. Hipoteza trzecia – ekonomiczna – dotyczy zużycia materiału i ewentualnych przeróbek, które są zbędne przy niedowadze wszystkich modelek. Drugim środowiskiem, w którym pożądana jest niedowaga, są szkoły baletowe; w gronie moich pacjentek są także uczennice szkół baletowych. Przed laty prowadziłam zajęcia grupowe z uczennicami szkoły baletowej, choć na podstawie tych zajęć, bez wywiadu z rodzicami i rozmowy indywidualnej z dziewczynką, nie mogłabym postawić diagnozy, ale u wszystkich dziewczynek, które w ramach zajęć rysowały swoją sylwetkę, widoczne było zaburzenie spostrzegania swojego ciała. A jest to jedno z czerech kryteriów diagnostycznych jadłowstrętu psychicznego według klasyfikacji ICD-10. Od uczennic tego typu szkół niejednokrotnie słyszę, że nauczyciele oczekują od nich nie tylko skrajnej szczupłości ale czasami także niedowagi. Branża modelowa i szkoły baletowe to przykłady, jak obowiązujące wymagania dotyczące masy ciała nie tylko mogą się przyczynić do rozwoju zaburzeń odżywiania się, ale jak będąc „normami” w mikrospołeczności, przenikają do innych środowisk, stając się społeczno-kulturowym wzorem czy wymogiem.
Do kreatorów kobiecego wyglądu zaliczyć można także projektantów i twórców dziecięcych zabawek, bo przeznaczone dla dziewczynek lalki zawsze były „ładne”, miały długie włosy, długie rzęsy i zwykle uśmiech na plastikowej twarzy. Symbolem takiej kreacji jest lalka Barbie, choć w jej przypadku to nie tylko kreacja wyidealizowanej sylwetki, z przerysowanym podkreśleniem cech kobiecych, to też często obiekt męskich preferencji. Jak podaje Wikipedia, Barbie to lalka produkowana przez przedsiębiorstwo Mattel, jedna z najlepiej sprzedających się zabawek i jednocześnie najbardziej znanych ikon kultury masowej. Barbie została stworzona przez Ruth Handler w 1958 roku na podstawie przeznaczonej dla dorosłych niemieckiej lalki Lilli. Barbie zadebiutowała 9 marca 1959 na nowojorskich targach zabawek, po wykupieniu praw do Lilli przez założone przez Ruth i Elliotta Handlerów przedsiębiorstwo Mattel. Nazwa Barbie jest zdrobnieniem od imienia córki Ruth Handler, Barbary, dla której Ruth kupiła egzemplarz Lilli podczas pobytu w Szwajcarii. Pełne nazwisko lalki to Barbara Millicent Roberts. Stanowi ono tylko część wymyślonej biografii, w której występują między innymi chłopak Barbie – Ken – i jej przyjaciółki – Midge i Teresa. Barbie ma również trzy młodsze siostry o imionach Skipper, Stacie i Chelsea [1]. Czyli „zabawka” służąca wcześniej mężczyznom, po modyfikacji, oddana (tj. sprzedana) została dziewczynkom jako „wzór kobiecości”. A imię Ken wybrane zostało przez twórców, bo tak na imię miał ich syn. Można się zastanowić, czy dobranie lalki o męskim wyglądzie wynikało z powodów rodzinnych małżeństwa, które stworzyło Barbie, powodów parytetowych czy innych? Bo dla chłopców nie ma zabawek modelujących ich wygląd, co najwyżej terminator, który nie jest symbolem wyglądu, lecz mocy i siły. W każdym razie sylwetka lalki Barbie, o długich, szczupłych nogach, wcięciu w talii, kształtnym biuście i długich, gęstych włosach stała się niedoścignionym wzorcem kobiecej atrakcyjności, wpędzając w kompleksy wiele nastolatek i młodych kobiet.
Między zdrowiem a chorobą
Na określoną budowę i sylwetkę ciała składa się kilka czynników: geny, aktywność fizyczna oraz odżywiane się, a także modne od jakiegoś czasu modyfikowanie wyglądu zewnętrznego poprzez chirurgię plastyczną. Pracując ponad 30 lat w Klinice Psychiatrii Dzieci i Młodzieży, prowadziłam terapię grupową grup heterogenicznych, czyli pacjentów z rozpoznaniem różnych zaburzeń, w tym też z rozpoznaniem zaburzeń odżywiania się – anoreksji i bulimii oraz grupy homogeniczne, czyli takie, w których uczestniczyli tylko pacjenci z zaburzeniami odżywiania. Z moich obserwacji wynika, że dziewczynki niezależnie od rozpoznania myślą, że będą ładnie wyglądały z wagą w dolnej granicy normy lub niedowagą, natomiast chłopcy są odmiennego zdania – nie podoba im się zbyt niska masa ciała u dziewczynek. Z podobnymi poglądami spotykam się, prowadząc terapie rodzinne pacjentek z rozpoznaniem anoreksji psychicznej, gdzie mamy chorych córek skłonne są akceptować jako docelową, wagę na granicy normy, natomiast ojcowie oczekują by córka ważyła kilka kilogramów więcej. Można więc zadać pytanie, z jakich powodów dziewczęta i kobiety chcą być szczuplejsze, niż oczekiwaliby tego od nich chłopcy i mężczyźni? Hipotetycznie można by założyć, że być może kobiety w myśleniu o swoim wyglądzie są niezależne od bliskich im mężczyzn – ojców, braci czy sympatii i partnerów, ale nasuwa się też druga hipoteza: czy nie są zależne od obcych czy anonimowych kreatorów kobiecych sylwetek i mody? Pojawia się też kolejne pytanie: czy wymagania społeczno-kulturowe, zarówno te w skali mikro, jak i makro, dotyczące wyglądu zewnętrznego i masy ciała, mogą wywołać zaburzenia odżywiania? Anoreksja i bulimia są zaburzeniami o wieloczynnikowej etiologii, do których zalicza się czynniki indywidualne, w tym osobowościowe, czynniki rodzinne oraz czynniki społeczno-kulturowe. Ponadto wyodrębnia się czynniki predysponujące, wyzwalające i podtrzymujące zaburzenia odżywiania się. Czynniki społeczno-kulturowe pełnią więc istotną funkcję, bo kreując standardy dotyczące sylwetki, mogą być czynnikiem wyzwalającym zaburzenia odżywiania, przy istniejących predyspozycjach osoby i jej rodziny. Mimo upływającego czasu i w różnych obszarach zachodzących zmian kulturowych od blisko 30 lat niezmienne pozostaje, że pacjentki z rozpoznaniem jadłowstrętu psychicznego (polskie określenie anoreksji) w początkowym okresie procesu psychoterapii są przekonane, że „chudość” jest nie tylko ładna, ale gwarantuje też szczęście i sukces.
Wnioski
Podsumowując: kobieca sylwetka w przeszłości była i nadal pozostaje w społeczno-kulturowym gorsecie. Jak długo tak będzie, nie zależy wyłącznie od kobiet będących w różnych rolach: matek, nauczycielek, kreatorek fitness i mody, ale i od wizji przyszłości, w tym biznesu, kreowanej także, a może przede wszystkim, przez mężczyzn.
Małgorzata Talarczyk
Źródła:
Dr Małgorzata Talarczyk – specjalista psychologii klinicznej, certyfikowany psychoterapeuta, terapeuta rodzinny, konsultant psychologii klinicznej dziecka.