Aktualności

Przechwytywanie

W Dniu Matki o macierzyństwie, jego połączeniu ze sferą życia zawodowego opowiada niegdyś dziennikarka, prezenterka, rzeczniczka prasowa, a obecnie szkoleniowiec i wykładowca akademiki – Dagmara Prystacka.

Czy w XXI wieku można być jednocześnie dobrą matką, żoną i pracowniczką?

Moim zdaniem – nie. Zawsze ktoś, coś traci na tym „rozdaniu”. Nie da się pełnić wszystkich ról (jesteśmy też córkami, partnerkami, siostrami) na sto procent. A przecież rola matki jest najbardziej wymagająca i absorbująca. Siostra, przyjaciółka zrozumie zmęczenie, kolejne spotkanie służbowe i konferencję; dziecko – nie.

Pracowała Pani niegdyś w TV jako prezenterka i dziennikarka? Chyba nie łatwo było pogodzić taką pracę z życiem prywatnym? 

Wróciłam do pracy w telewizji na jeden dzień w tygodniu, kiedy moje dziecko miało pięć tygodni. Zaczęłam studia MBA, gdy moje drugie dziecko miało sześć tygodni. Nie udałoby się to, gdyby nie pomoc męża i rodziców. Chociaż był to ogromny wysiłek. I to chyba najlepsza odpowiedź na to pytanie. Zdecydowanie niektóre zawodowe tematy po urodzeniu dzieci skończyły się już bezpowrotnie – wyjazd na dwa tygodnie na dyżury w redakcji warszawskiej był już w kategoriach „mission imposible”. Macierzyństwo zamyka pewien etap życia, również zawodowy.

Jak to się stało, że przeszła Pani na „ciemną stronę mocy”, czyli na funkcję rzecznika prasowego? 

To był naturalny proces, droga zawodowa, możliwość wykorzystania w innej roli swoich dotychczasowych doświadczeń i zdobytych umiejętności i rozwoju.  Ale też próba osiągnięcia stabilizacji w postaci etatu, urlopu. Przejście na „druga stronę lustra” zbiegło się w moim życiu właśnie z macierzyństwem.

Czy ta profesja  była łatwiejsza od pracy dziennikarskiej?   

Nie. Jednak na pewno bardziej przewidywalna, poukładana i osadzona w ramach czasowych. Można było zaplanować logistykę domową.

Jak Pani łączyła czy łączy wszystkie te aktywności z macierzyństwem?

To nie jest proste, ale o tym wie każda mama. I każda mama organizuje to sobie według własnych potrzeb, możliwości, uwarunkowań. Każda z nas ma swój przepis na łączenie ról.

Da Pani jakiś patent na to, by być jak najlepszą mamą?  

Zdecydowanie nie, bo nie wiem, czy nią jestem. Na pewno się bardzo staram, ale nie wiem, czy mi się to udaje. Może upewnię się za kilka, kilkanaście lat widząc, że moje dzieci wciąż chcą mi opowiadać o swoich sprawach, spędzać ze mną czas i pytać o radę w chwilach ważnych dla nich.

Czego życzyłaby Pani wszystkim matkom w Dniu Matki?  

Siły, wytrwałości, cierpliwości. Wszystkie Matki wiedzą, o czym mówię.

Dziękuję za wywiad.

Dziękuję.

Rozmawiała: Dominika Narożna