Dr Małgorzata Talarczyk, nasza Autorka, dzieli się swoimi rozważaniami na temat pięknej Sophii i sztucznej inteligencji.
Gdy pierwszy raz zobaczyłam twarz Sophii – humanoidalnego robota, wyprodukowanego przez firmę Hanson Robotics z Hongkongu, pomyślałam, że to osoba z efektem przedawkowanego botoksu [1]. Okazało się jednak, że to Sophia obdarzona sztuczną inteligencją, stworzona, by uczyć się, dostosowywać do ludzkich zachowań i pracować z ludźmi. Udzieliła już wielu wywiadów na całym świecie. A gdy zaczęłam szukać podobieństw, tych nie tylko związanych z wyglądem, to odwróciłam wektory. Bo intrygujące jest nie to, jak bardzo roboty podobne są do nas, lecz na ile my upodobniamy się lub jesteśmy upodobniani do nich?
Gdy jedni naukowcy pracują nad sztuczną inteligencją (SI), to czy inni, choć może nie tylko naukowcy, pracują nad nami, nad sformatowaniem nas w określonym oprogramowaniu? Bo skoro SI to sieć połączeń podobna do sieci neuronów, to wystarczy tylko przestawić wektory… Jak twierdzą specjaliści m.in. Kai Fu Lee, pracujący nad sztuczną inteligencją, analizowanie danych przez SI przekracza ludzką inteligencję i wygrywa z ludzką intuicją [2]. Sztuczna inteligencja znajduje zastosowanie w przemyśle, bankowości, marketingu, medycynie, polityce a także dyscyplinowaniu społeczeństw. Przedsiębiorczość wspomagana przez SI określana jest jako: „wytrwała, szybka, bezkompromisowa i etyczna” [2]. W przemyśle automatyzacja zastępuje pracę ludzi, co budzi szczególny niepokój dotyczący zatrudnienia i utraty miejsc pracy, w bankowości SI jest wykorzystywana m.in. do szybkiej oceny parametrów kredytowych, z kolei marketing zbiera dane dotyczące naszych potrzeb czy zainteresowań, w medycynie SI jest wykorzystywana m.in. do wykrywania zmian nowotworowych na zdjęciach rentgenowskich, jest również stosowana do dyscyplinowania ludzi np. poprzez identyfikację twarzy przy przechodzeniu na czerwonym świetle, by stosować za to kary. Badacze przewidują, że za jakiś czas sztuczna inteligencja podzieli świat na dwa obszary: Chiny i Stany Zjednoczone, pozostali będą zmuszeni przyłączyć się do jednego z dwóch gigantów SI [2].
Ale to przyszłość i wielki świat, czyli sztuczna inteligencja w skali makro, a ja chciałabym przyjrzeć się programowaniu z odwróconym wektorem, czyli naszej podatności na wpływ w skali mikro. A nawet mikroskopijnego mikro, bo zawężonego do wybranych materiałów dostępnych obecnie na Facebooku i często powielanych.
Sophia, robot stworzony na podobieństwo człowieka przybiera ludzkie kształty i rysy, zgodnie z kanonami mody. Zaczynając od wyglądu zewnętrznego, co jakiś czas dostosowujemy się do oczekiwanego wzoru, pozwolę sobie na porównanie – w hodowlach psów określane jest to eksterierem. Choć wzory dotyczące sylwetki, fryzury, makijażu i mody podlegają zmianom kulturowym, to jednak często dla nas bywają mustrem i celem, bez osiągnięcia którego samoakceptacja bywa utrudniona lub wykluczona. Jeszcze do niedawna prezentujące się ściankach (nie wspinaczkowych, lecz tych do pięcia się w górę po szczeblach celebrytowych), kobiety niczym roboty, miały doczepione włosy, sztuczne brwi i rzęsy, sztuczne zęby, plastikowe paznokcie, silikonowe piersi, policzki a nawet uzupełnione silikonem brody. Na szczęście, może też wraz z postępem ekologii i wycofywaniem plastiku z mody, trend ten mija, choć powoli.
A nasze poznawcze podobieństwa do robotów, to już nie tworzywa sztuczne, lecz inżynieria z wyższego piętra… Media, w tym media społecznościowe są tego najlepszym przykładem, bo konsumujemy to co medialna kuchnia nam serwuje. Nieustannie jesteśmy pod wpływem, szeroko rozumianych przekazów medialnych, którym nie obca, a czasem wręcz zbyt bliska jest manipulacja programowa. Na Facebooku oglądamy te same filmiki i obrazki, (często w Photoshopie lub fejkowe) słyszymy i czytamy te same słowa, które wywołują w nas określone skojarzenia i emocje, bo takie ich zadanie programowe. W ten sposób jak kursorem nadawany bywa kierunek naszym myślom. To oprogramowanie funkcjonuje na różnych poziomach, największym powodzeniem cieszą się teksty, zdjęcia i filmiki, które przykuwają uwagę, bo albo odwołują się do naszych doświadczeń i wspomnień, obaw lub pragnień, albo intrygują lub szokują, albo budzą sprzeciw, odrazę czy współczucie.
Zacznę od zwierząt, bo sceny z nimi przykuwają szczególną uwagę intrygując, szokując, budząc współczucie czy rozczulając. Można zadać pytanie co SI ma wspólnego z psami lub kotami? Sztuczna inteligencja może mieć (o ile już nie ma), bo nietrudno przewidzieć, że skoro SI zastępuje ludzi w pracy, to dlaczego nie miałaby zastąpić zwierząt w domach? Myślę, że będą (o ile już nie są) skonstruowane sztuczne psy i koty, na podobieństwo zabawek dla dzieci. Tyle, że te dla dorosłych nie będą infantylizować, a wręcz przeciwnie -nobilitować. Psy wyposażone w SI mogą machać ogonem po powrocie człowieka do domu, albo ostrzegać szczekaniem jak elektroniczny ochroniarz, a spacery mogłyby być programowane podobnie jak iPad, zgodnie z indywidualnymi potrzebami pana lub pani. Natomiast koty jak termofory, zgodnie z programem leżeć mogłyby na kolanach lub w okolicach nerek, a zrzucać z blatów tylko programowo wybrane przedmioty i miauczeć w zaprogramowany przez człowieka sposób. Wracając do sztucznej inteligencji z odwróconym wektorem, to najbardziej tandetne a zarazem bezwzględne, wydają się scenki nagrane z udziałem zwierząt. Nie można bowiem wykluczyć, że przerażony pies lub klika psów karconych słownie za jakieś „przewinienie” przez „pana”, nie płaci za to nagranie wysokiej emocjonalnej ceny. Zwierzęta nie mają zdolności aktorskich, nie nakładają masek, dlatego postawy ich ciała i wyraz pyska w takich sytuacjach albo są efektem wyuczenia, albo wynikają z przeżywanych emocji aktualnie. Czyli np. w przypadku obserwowanego strachu lub przerażenia psa, musiał on być wielokrotnie do takiego stanu doprowadzany, albo jeśli nie wielokrotnie, to przynajmniej kilka razy, aby ktoś mógł zrobić nagranie. A więc to co przez kilka minut ma nas bawić lub wzruszać było wcześniej zaprogramowane, tyle że nie via połączenia elektroniczne, lecz kosztem zwierzęcych emocji. Oczywiście oglądamy również zdjęcia czy nagrania spontanicznych zachowań zwierząt, bo każdy kto ma/miał psa lub kota, raczej potrafi odróżnić naturalne zachowania zwierzęcia od tych „wykreowanych”, żeby nie powiedzieć, wytresowanych.
I tu nasuwa się pytanie o humanizm oraz humanitaryzm w programowaniu nas, mając cały czas na uwadze odwrócone wektory. Bo sztuczną inteligencję programuje człowiek, a kto programuje nasze procesy poznawcze i emocjonalne? Chyba raczej nie Sophia z własnej woli, choć pośrednio niewykluczone, podobnie jak Alex, który programowo znacznie mniej rozwinięty, decyduje o tym czy sam nam „pomoże” w problemach czy skieruje nas do konsultanta-człowieka. Tak więc, pomiędzy klientem czy usługobiorcą a sprzedawcą lub usługodawcą decyzje podejmuje maszyna, którą ktoś zaprogramował, jak ma nas potraktować, czy sama pomoże, czy przekaże dalej. Programowo więc, przestrzeń między jednym a drugim człowiekiem zajmuje sztuczne oprogramowanie, a tak trudno niektórym osobom godzić się z dwumetrowym dystansem w kontaktach społecznych między nami. Ale wracając do programowania nas, naszych procesów poznawczych i emocjonalnych, dobrym przykładem nadawania kierunku myślom niektórym ludziom (nie wiadomo jak wielu) jest np. fragment tekstu zatytułowany Listy starego diabła do młodego, który przez jakiś czas robił furorę na Facebooku. I sam tekst, którego przesłaniem jest brak zgody na ograniczenia, udostępniany w czasie epidemicznych restrykcji, byłby dość prymitywnym manipulacyjnym zabiegiem, gdyby nie fakt, że ktoś (nie wiadomo kto?) przypisał ten tekst konkretnemu autorowi – pisarzowi C.S. Lewisowi. Czyli jak za kierunkiem kursora, KTOŚ skierował myśli i aktywność (poprzez udostępnianie) wielu osób w jedną, określoną stronę i cała rzesza ludzi poddała się temu, powielając tekst bez sprawdzenia źródła, z fałszywie przypisanym tekstowi autorstwem [3]. Tak ruszyła fejkowa lawina. A ruszyła dlatego, bo dotknęła emocji, niezadowolenia, frustracji i braku zgody na epidemiczne ograniczenia, a co za tym idzie pragnienie odzyskania wolności wyboru, przy jednocześnie biernym a przy tym bezrefleksyjnym, poddaniu się intelektualnej manipulacji. Bo wolność jak już w innym tekście napisałam [4], to nie tylko behawioryzm, czyli możliwość wyboru pójścia w lewą czy prawą stronę, wolność, mówiąc kolokwialnie, przede wszystkim umiejscowiona jest w głowie. Podobnie zewnątrz sterowną a przy tym często fake newsową funkcję pełnią teksty anonimowe lub pisane „w imieniu” osób czy grup zawodowych, bez podania nazwisk autorów, nazw instytucji czy organizacji. Jednym z przykładów jest udostępniany tekst pt. „Co służba zdrowia mówi anonimowo o pandemii?”, który uzyskał 21 tysięcy odsłon i 71 tys. udostępnień [5]. Bo na Facebooku każdy może anonimowo napisać wszystko i na każdy temat, wpływając w ten sposób na poglądy czy przekonania wielu czytelników. Na razie robią to inni ludzie, ale możemy się nie zorientować, kiedy i w jaki sposób nasze myśli, emocje, potrzeby i światopogląd, zacznie samodzielnie programować sztuczna inteligencja.
Drugim obszernym dystrybutorem programowania, w tym też poznawczych manipulacji są powszechnie dostępne media, takie jak telewizja i radio. Tyle zobaczymy, ile nam pokażą, tyle usłyszymy, ile nam powiedzą, tyle się dowiemy, ile chce programator. Bo tę samą treść można „sprzedać” na różne sposoby, na coś innego położyć nacisk, robiąc to np. przy pomocy obrazu czy choćby intonacji głosu. Ale czy tyle zrozumiemy, ile i co przeczytamy?
Jak nie zgubić się w tym gąszczu zaprogramowanych wpływów na nas? Jak odróżniać spontaniczne zachowania zwierząt od tych kreowanych, jak różnicować prawdę od pół- czy ćwierćprawdy, fake newsy od newsów, autora prawdziwego od fałszywego, real od fikcji? Jak nie ulegać zaprogramowanym manipulacjom w celach marketingowych, światopoglądowych czy politycznych i jak odróżniać teorie naukowe od spiskowych? Jak nie stawać się sztucznie programowaną inteligencją w cudzych rękach? Bo w przeciwieństwie do tej faktycznie sztucznej, przekształcanie naszej w sterowaną zewnętrznie, nie wymaga ręcznego czy chipowego majsterkowania w naszych genach lub synapsach. Zależy to od dwóch czynników: nadawcy i odbiorcy, bo im bardziej finezyjne (w tym na różnych poziomach podprogowych) oprogramowanie a odbiorca mniej wyrafinowany, tym trudniej nici manipulacyjnej sieci rozplątać.
Na koniec wracając do pytania postawionego w tytule „kto kogo”, żeby nie okazało się podobnie jak z klimatem, bo gdy sztuczną inteligencję tak udoskonalimy a jej wizerunek tak ocieplimy, że czerpiąc z niej garściami, zostaniemy przez SI niepostrzeżenie zaprogramowanymi i do podczerwoności podgrzani. Wówczas to nie sieć połączeń w SI będzie podobna do sieci neuronów, lecz odwrotnie. Nie mamy wpływu na kreowanie i wykorzystywanie SI w skali makro, ale tylko od nas zależy, co i z jakich źródeł czytamy, komentujemy i udostępniamy, czyli to my decydujemy, czy i czyim wpływom ulegamy w skali mikro.
Małgorzata Talarczyk
Źródła:
- https://pl.wikipedia.org/wiki/Sophia_(robot)
- “In the age of AI”. https://www.youtube.com/watch?v=5dZ_lvDgevk. Program był również emitowany w j. polskim w cyklu „Ewa Ewart poleca” – TVN24
- https://wydawnictwo-silvarerum.eu/dr-m-talarczyk-godnosc-i-wolnosc-a-maski-i-kagance/?fbclid=IwAR29_MY2TZ1wWF5VfBhN_jP6Y2IjA59Mi5c2TPPV4ITwZJdFBaFBYG86QO4
- https://wydawnictwo-silvarerum.eu/dr-m-talarczyk-pandemia-a-zachowania-i-fake-newsy/?fbclid=IwAR1n7V4AQqtaOsojapnjHYlb8yUZXxW9wOQ-JKwgvd9aIsIUYPtv_C-7isw
- https://www.facebook.com/marcin.slaski.9/posts/1455395347991331
Dr M. Talarczyk – specjalista psychologii klinicznej, certyfikowany psychoterapeuta, konsultant psychologii klinicznej dziecka.