Rzut beretem, chrust, ostatni dzwonek, kurek gazowy, spokój na lata, grosik, worek, ząb czasu, magnes, kamień z serca – coś łączy te wyrazy i związki frazeologiczne. Ponoć są przysłowiowe. To znaczy takie są według autorów tekstów publikowanych w ostatnim miesiącu na różnych portalach internetowych (do tylu przykładów wystarczyły dwie podstrony wyszukiwarki Google). Przymiotnik „przysłowiowy” jest stosowany w mowie i w piśmie od lat – z każdym rokiem częściej. I prawie zawsze to użycie jest albo błędne, albo niepotrzebne. To rak polszczyzny (jeden z wielu, niestety). Rak nie przysłowiowy, a będący realnym problemem.
Jako że wroga trzeba poznać, to przejdźmy do rozpoznania terenu. Rzut beretem, łyżka miodu (przykłady można mnożyć) są związkami frazeologicznymi, czyli „ustabilizowanymi w danym języku połączeniami wyrazów, których znaczenie nie wynika ze znaczeń tych wyrazów” (https://sjp.pwn.pl/sjp/zwiazek-frazeologiczny;2547606.html). Ustabilizowanymi – no właśnie. Czyli przymiotnik „przysłowiowy” nie jest częścią tego związku. Skoro tak, to używanie „przysłowiowości” w takim przypadku jest zawsze błędem.
Można za to powiedzieć lub napisać np. „przysłowiowa kózka”, mając na myśli znane przysłowie: „gdyby kózka nie skakała…”. Można. Ale czy trzeba? Zdecydowanie uważam, że nie warto – dużo lepiej przywołać całe przysłowie. Gdy cena zamiennika równa jest oryginałowi, to wybór jest przecież oczywisty, prawda? Być może niektórzy stosują ten nieszczęsny przymiotnik, bo chcą upiec dwie pieczenie na jednym ogniu – postawić na ekonomię języka i mieć pewność, że odbiorca ich komunikatu rozumie, o co im chodzi. To z jednej strony niewiara w osobę, z którą się ktoś komunikuje. Z drugiej zaś to nadmierny optymizm – skąd pewność, że jednostka XYZ nie skojarzy kózki z przysłowiem, ale podpowiedź „przysłowiowa” rozjaśni sytuację?
Od pewnego czasu coraz więcej piszących i mówiących okrasza przymiotnikiem „przysłowiowy” także wyrazy niemające nic wspólnego z przysłowiem. Chrust, kupka (tego chrustu), szparagi – to przykłady z tekstów publikowanych lub wypowiedzianych w mediach w ostatnim tygodniu. Na upartego można powiedzieć, że nie są błędami językowymi. Ale czy mają cokolwiek wspólnego z logiką, funkcjonalnością? Mowa-trawa może mieć poprawną składnię, ale czy to czyni z niej normalną mowę? Szparagi to szparagi – smaczne, rozgotowane, małe, duże. Przysłowiowe? Nigdy!
Tak samo z tytułowym (i tylko dlatego przysłowiowym) Kowalskim: to może być sympatyczny wąsacz, łysiejący szatyn, student w dredach. Może być człowiekiem sukcesu, jak i antywzorem. Od „przysłowiowości” ani królestwa nie otrzyma, ani korony nie straci.
„Przysłowiowy” nic nie oznacza. Nic dobrego. Język jest żywym organizmem, eliminujmy więc sztuczne twory.
Dr Sebastian Surendra
Sebastian Surendra – doktor nauk humanistycznych w zakresie językoznawstwa. Autor „Słownika ortograficznego współczesnego języka polskiego z poradnikiem”. Badacz współczesnego języka, mediów i kultury. Redaktor językowy.
Słownik ortograficzny współczesnego języka polskiego z poradnikiem