Rozwód: czy “porażka”? I czy “wina leży po środku”? Po rozwodzie kontakty z rodzicami perspektywy dziecka.
Te dwa sformułowania o “porażce” i wypośrodkowanej “winie”, przez lata były w naszym myśleniu i narracji aktywne. Nikomu nie pomogły i niekoniecznie są prawdziwe. Na szczęście zmiany kulturowe, w których żyjemy i którym ulegamy, także w tym obszarze wprowadzają różnicowanie zmiany. Na rozwód, jak na wszystko, spojrzeć można z różnych perspektyw. Perspektywa statystyczna – informuje, ale nic nie wyjaśnia, jeśli nie uwzględni się szerszego, społecznego kontekstu. Nie każdy rozwód wynika z relacji emocjonalnych pary, czasami bywa podyktowany różnymi przyczynami, nie zawsze też osoba wnosząc o rozwód jest jego inicjatorem, jak również nie zawsze rozwód formalny jest tożsamy z rozwodem emocjonalnym.
Ale ja oczywiście przyglądam się zagadnieniu z perspektywy psychologicznej w wybranym obszarze i w niniejszym tekście, jak zwykle to czyniłam, nie odwołam się do badań, tylko oprę się na doświadczeniu terapeutycznym. Z tym że tym razem poszerzonym o wieloletnie doświadczenie pełnienia funkcji biegłego sądowego w dziedzinie psychologii – w sprawach cywilnych, a także w sprawach karnych – w zespole z psychiatrą. Opinie w sprawach cywilnych dotyczących sytuacji rozwodowych najczęściej dotyczą pytań Sądu do biegłego psychologa: 1) czy rozwód nie narusza dobra wspólnego małoletniego dziecka stron, 2) któremu z rodziców w razie orzeczenia rozwodu powierzyć wykonywanie władzy rodzicielskiej, 3) w jaki sposób uregulować kontakty drugiego z rodziców z dzieckiem na czas trwania procesu rozwód oraz w razie orzeczenia rozwodu, 4) jakie cechy charakteru, usposobienia ma każdy z rodziców w kontekście sparowania opieki nad dzieckiem (np. konsekwencja, impulsywność, itp.) , 5) czy przejawiają predyspozycje do zachowań agresywnych i konfliktowych, w szczególności w kontaktach z dzieckiem, 6) czy dotychczas strony wykonują prawidłowo swoje obowiązki rodzicielskie.
Rozwód (małżeństwa z dziećmi) mimo, że to rozstanie dwóch osób, z psychologicznego punktu widzenia dotyczy trzech pokoleń. Zwykle w większym lub mniejszym stopniu rozchodzą się relacje z rodzinami pochodzenia, czyli z teściami, zmienia się też bytowa, czasami również mieszkaniowa czy szkolna sytuacja dzieci. Rozwód zatrzymuje również rodzinę w jej rozwoju przechodzenia do kolejnej fazy cyklu życia, czasami wymaga ponownego jej przeżycia. Czyli np. rodzina, która była w fazie cyklu życia z dziećmi w wieku wczesnoszkolnym, zatrzymuje się na tej fazie, a czasami regresuje do fazy życia z dziećmi w wieku przedszkolnym. Ale jest to czasowe “zatrzymanie” czy spowolnienie cyklu życia rodziny, które zwykle “dogania” odpowiednią dla siebie fazę cyklu.
Do rozwodu dochodzi z dwóch decyzyjnych powodów: albo jest to wspólna decyzja pary, albo jedno z małżonków taką decyzję podejmuje, czasami wbrew woli drugiego.
Decyzje
W przypadku wspólnej decyzji najczęściej para dochodzi do wniosku, że albo “wypaliła się miłość” („jak wypala się ognisko do którego oboje nie dorzucają i na które nie chuchają”), albo po czasie wspólnego życia doszli do wniosku, że wspólne życie ich nie satysfakcjonuje i każdy chce iść swoją drogą. Tego typu decyzje nie były częste w minionym XX wieku, szczególnie w jego pierwszej połowie czy początkach drugiej. Wówczas gdy większość rodzin mieszkała w małych spółdzielczych mieszkaniach, nie było co dzielić i gdzie się wyprowadzać. Przy czym wiele kobiet nie pracowało, nie miało własnych dochodów, zajmowało się domem, dziećmi, praniem ręcznie lub we Frani i prasowaniem tetrowych pieluch. Zwykle nie myślało się wówczas o sobie, o własnym rozwoju czy komforcie. Nie rozważono też terapii małżeńskiej, mało znanej i raczej niedostępnej wówczas w naszym kraju.
Natomiast w przypadku decyzji o rozwodzie podjętej przez jedną osobę nie ma symetrii, ktoś podejmuje decyzję za dwoje (o dzieciach i rodzinie pochodzenia z założenia wspominam). A powody i osoby podejmujące takie decyzje zmieniły się na przestrzeni lat. Przed laty takie decyzje łatwiej (także z powodów finansowych, bo rozwód kosztuje) podejmowali mężczyźni. bo. mieli pracę i jak się obiegowo twierdziło, zwykle odchodzili do “tej drugiej”. Popularne wówczas było powiedzenie, że mężczyzna nie odchodzi donikąd, nie rozwodzi się dlatego, że nie chce być z żoną, tylko dlatego, że “chce być z inną kobietą”. Szczególnie trudne było i nadal jest to dla kobiet, które całe dorosłe życie spędziły “przy mężu”. Odchodzą też mężowie, których żony urodziły ich wspólne, przewlekle chore dziecko. Ochodzą wówczas totalnie, od żony i dzieci.
Chociaż zdarza się, że mąż nie chce dzielić życia z żoną nie mając alternatywy, ma to zwykle miejsce dość szybko po ślubie, wówczas gdy żona okazuje się inną kobietą niż była narzeczoną, np. nie dba o dom, dzieci lub jest w sidłach nałogów.
Natomiast w obecnych czasach, gdy kobiety pracują, są samodzielne i niezależne, to właśnie kobiety rozważają rozwód lub są po takiej decyzji, bo wygasło uczucie lub/i mąż je po latach rozczarowuje.
Opisane powody rozwodów, z którymi najczęściej spotykałam się orzekając jako biegły oraz te, które znam z pracy terapeutycznej, nie są wolne od emocjonalnego obciążenia osób te decyzje podejmujących. Rozwód nierzadko wiąże się z silnymi emocjami, stresem czy traumą, czasami też depresją. Bywa tak również mimo obopólnej decyzji, a budzi szczególnie silne emocje u osoby, o której dalszym życiu zadecydował/a mąż lub żona.
Czy rozwód jest porażką?
Jak wcześniej wspomniałam, myślenie i przeżywanie rozwodu jako porażki, było szczególnie werbalizowane przed dziesięcioma i więcej laty. Paradoksalnie rozstanie jako „porażkę” najczęściej doświadczały kobiety, których mężowie nie dochowali wierności. Zwykle zdradzone żony zarzucały sobie, że były niewystarczająco „dobre”, że musiały coś zaniedbać, skoro mąż szukał zrozumienia, miłości i szczęścia poza domem. Z taką interpretacją rozwodu koreluje pogląd, że „wina leży po środku”. Jako psycholog i psychoterapeutka nie zajmuję się „winą”, bo „wina” to zagadnienia z obszaru wymiaru sprawiedliwości. Ale nie oznacza to w pracy terapeutycznej braku refleksji nad czynnikami, które do rozwodu mogły doprowadzić. W narracji terapeutycznej stosuję określenie „udział”, jaki może mieć osoba w tym, co jej dotyczy. Udziały w rozpadzie małżeństwa czy zakończeniu związku poszczególnych „udziałowców” mogą być różne. Zdarza się, że ten udział rozkłada się po połowie, ale bywa też w proporcjach 60 do 40%, lub 70 do 30%, albo 90 do 10%, bywa też, że udział współmałżonka jest bliski zeru. Mimo, że procentowe rozważnie udziału, może się wydawać bliższe ekonomii niż psychoterapii, to w prowadzonej przeze mnie pracy terapeutycznej przynosi pozytywne efekty.
Kiedy proporcje udziału w przyczynach rozwodu trudno wypośrodkować?
- Ma to najczęściej mają miejsce w małżeństwach, w których jeden z małżonków jest uzależniony psychicznie lub behawioralnie. W Klasyfikacji Zaburzeń Psychicznych i Zachowania ICD-10 wyodrębniona jest kategoria – Zaburzenia psychiczne i zaburzenia zachowania spowodowane używaniem substancji psychoaktywnych (F10-F19), w której opisane są różne zespoły zaburzeń mogące także być powodem rozpadu związku, małżeństwa, rodziny. Wg Klasyfikacji ICD-10 wyodrębnione jest także kategoria – uzależnienia behawioralne, która należy do grupy zaburzeń nawyków i popędów (F63), zalicza się do nich m.in. hazard, uzależnienie od komputera, telefonu, Internetu, seksoholizm, pracoholizm, itp. Analiza wpływu wymienionych zaburzeń funkcjonowania jest interesująca, ale wykracza poza zakres niniejszego opracowania.
- Innym z powodów, w których udział współmałżonka jest niewielki lub znikomy mogą być czynniki osobowościowe wpływające na funkcjonowanie jednostki. Do takich czynników należeć mogą np. powtarzane zachowania przemocowe, związane z przekraczaniem granic czy barkiem lojalności. Opis zaburzeń osobowości i ich wpływu na relacje małżeńskie, podobnie jak opis czynników związanych z uzależnieniami, wykracza poza wybrany zakres tematu dotyczącego rozwodu. Wspomnę tylko nawiązując do poprzedniego opracowania dotyczącego granic, że praca terapeutyczna z partnerami/partnerkami osób o osobowości typu borderline (z pogranicza) zwykle dotyczy także szeroko rozumianego przekraczania granic. W wymienionych przykładach pomocne może być podjęcie leczenia przez osobę uzależnioną czy psychoterapii przez osobę z zaburzeniami psychicznymi czy osobowościowymi oraz terapia małżeńska. Bez leczenia i terapii związek z osobą uzależnioną, zaburzoną czy przemocową lub nierespektującą granic, może być trudniejszy (także dla dzieci) niż rozwód. I choć zdarza się, że decyzja o rozstaniu bywa podjęta mimo uczucia miłości do (np. zaburzonego, uzależnionego czy agresywnego) współmałżonka, to jej podjęcie pełni funkcję koła ratunkowego, ratującego spokój, godność, czasami zdrowie i życie.
- Kolejna grupa powodów rozwodu, bez udziału jednej ze stron, to ujawniona po ślubie orientacja seksualna. Zdarza się, że pary próbują układać sobie życie, z tą ujawnioną mężowi lub żonie wiedzą, ale bywa to trudne i nie zawsze się udaje.
- Wymienioną już sytuacją, w której tylko jedna ze stron podejmuje decyzję o rozstaniu, jest urodzenie się dziecka z ciężką chorobą przewleką lub rzadką. Są to sytuacje tak traumatyczne, że trudno je bez głębszej analizy opisać. Dlatego w tym miejscu tylko je wymieniam.
- W mojej praktyce terapeutycznej prowadziłam także terapię kobiet tzw. “żon przy mężu”, za które mężowie podjęli decyzję co do ich dalszego wspólnego życia. W przeciwieństwie do opisanych wyżej przykładów dotyczących uzależnień czy zaburzeń funkcjonowania, kobiety – żony (i matki) zajmowały się dziećmi i domem, nie pracując zawodowo, co było akceptowane a często oczekiwane przez ich mężów. Ale mąż po 20-30 latach małżeństwa postanowił się rozstać (i nie wnikając tu w powody takich decyzji), okazała się ona dla kobiety nie tylko traumą emocjonalną, ale też egzystencjalną. Zdarzało się, że zamożny mąż w ramach rekompensaty zostawił żonie dom, ale bywało też, że nie, co budziło szczególny lęk i przerażenie z pytaniem “co teraz ze mną (i dziećmi) będzie?”. Ale żadna z kobiet, z którymi terapeutycznie pracowałam, “nie przepadła” ani nie “utonęła w biedzie i poczuciu bezradności”, czego się obwiała. Czasami potrzebowała przejściowej pomocy rodziny lub przyjaciół, czasami też psychoterapii. Każda z niechcianych na pewnym etapie życia kobiet – żon, odnalazła swoje miejsce i znalazła lub sama zorganizowała sobie pracę.
Podsumowując – rozwód może być doświadczany i narracyjnie opisywany na różne sposoby. Może być uznany za porażkę, może być decyzją w obronie własnych granic, może być kompromisem lub wyzwoleniem albo ratunkiem.
A wina? Czy „leży po środku?”. Winą zajmują się sądy. Jak już wspomniałam, w pracy terapeutycznej rozważam „udział” kogoś w czymś, a nie „winę”. I jak powyżej opisałam w różnych sytuacjach rozwodowych, ten udział stron różnie się rozkłada. Są rozwody, w których udział obojga małżonków jest podobny – jakościowo, czy zbliżony – ilościowo. Są też takie rozstania i rozwody, w których proporcje udziału się różnią. Są też takie, w których jedna ze stron nie ma udziału w rozejściu się pary.
Dziecko w sytuacji rozwodu rodziców
Każde dziecko chciałoby żyć w zgodnej, troskliwej i szczęśliwej rodzinie.
Ale bywa, że rodzina nie spełnia tych oczekiwań i wówczas perspektywy dziecka rodzice albo się kłócą, albo ze sobą nie rozmawiają. Co jest dla dziecka trudniejsze? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi, tak jak sposób rozwiązywania sporów, kłócenia się czy konfliktów między rodzicami, zwykle nie jest ich wyborem, bo zależy od temperamentu, mechanizmów obronnych, czyli sposobów radzenia sobie z emocjami, oraz wyniesionymi z rodzin pochodzenia wzorów rozwiązania problemów itp. W trudnych czy stresowych sytuacjach reagować można na kontinuum między burzliwą reakcją a milczeniem. I choć truizmem jest wspomnienie, że tak jak przebieg każdego rozstania jest inny, tak przeżywanie rozstania rodziców przez dziecko, też w każdym przypadku są inne. Dlatego rozwodzący się małżonkowie z dzieckiem, często kierowani są przez sąd na badania psychologiczne przez biegłych.
Rozwód w kontekście dziecka z perspektywy rodziców
Z mojej praktyki psychologicznej, psychoterapeutycznej oraz biegłej sądowej, wynika, że z punktu widzenia rodziców ja korzystniejszy jest “równy” podział sprawowania opieki nad dzieckiem, o ile matka lub ojciec dziecka nie myślą o ograniczeniu lub pozbawienie praw rodzicielskich drugiego rodzica. Już samo określenie “równy” przy siedmiu dniach tygodnia wydaje się być trudny, choć nie niemożliwy. Gdyby chcieć by dziecko tyle samo czasu spędzało z obojgiem rodziców, którzy mieszkają osobno, ilość dni 3 i 4 musiałaby się zmieniać co tydzień. Choć przyznam, że nie spotkałam się (co nie znaczy, że nie może się zdarzyć) z takim rozliczaniem i podziałem czasu. Zwykle przy założeniu, że ma być “równo”, czy “sprawiedliwie”, dziecko po rozwodzie lub w trakcie, spędza 4 dni z jednym rodzicem i 3 dni z drugim. Drugą trudnością organizacyjną, by było “po równo” jest odległość zamieszkania rodziców. Bo podział czasu dziecka z rodzicami 3 dni na 4, lub tydzień na tydzień, byłyby trudne i męczące, w przypadku gdy rodzice mieszkają daleko od siebie, np. w innych miastach.
Rozwód z perspektywy dziecka. Gdzie jest DOM?
Powyższe rozważania na temat “równego” czy zbliżonego czasu i opieki rodziców nad dzieckiem, są formalno-organizacyjne, ale też często zadowalające emocjonalnie dla rodziców, natomiast niestety nie zawsze uwzględniają sferę psychiczną dziecka. Dzieci, które badałam psychologicznie jako biegły sądowy czy z którymi w przeszłości i obecnie pracuję terapeutycznie, nie zawsze podzielają zadowolenie rodziców. Bo np. przy podziale spędzanego czasu tydzień na tydzień z mamą i tatą, część dzieci czasami nie wiedziała i zwykle nie czuła, gdzie jest ich dom. Taka sytuacja nie zaspokaja poczucia bezpieczeństwa dziecka. To są dla dziecka bardzo trudne sytuacja emocjonalne, związane m.in. z poczuciem lojalności a w przypadku wyrażenia niezadowolenia z podziału czasu spędzanego co tydzień z innym rodzicem, także z konfliktem lojalności. Dzieci zwykle zgadzają się na taki sposób spędzania czasu z rodzicami, bo widzą, że rodzicom to odpowiada. Często też widzą, że rodzice lub jedne z rodziców, bardzo przeżywa sytuacje rozwodu, więc nie chcą dostarczać dodatkowych „zmartwień”. Niestety zdarza się, że płacą za to dostosowanie się do woli rodziców problemami emocjonalnymi czy zdrowiem somatycznym lub psychicznym. Z mojej praktyki terapeutycznej wynika, że dzieciom łatwiej jest dzielić czas między rodzicami, gdy pobyty trwają nie tydzień, a np. dwa tygodnie, wówczas istnieje możliwość zadomowienia się.
Poza „podziałem” opieki nad dzieckiem, w sytuacjach rozwodu dzieci doświadczają wielu innych nowych, czasami bardzo trudnych emocji. Jedną z takich emocji jest poczucie winy i, choć wydaje się to irracjonalne, to dzieci, szczególnie młodsze, nierzadko czują się winne i odpowiedzialne za rozstanie rodziców. Na sesjach terapeutycznych mówią o tym, że gdyby były grzeczniejsze, że gdyby rodzice nie kłócili się z ich powodu, to nie rozwiedliby się itp.
Innym trudnym uczuciem dla dziecka jest poczucie bycia niekochanym przez jednego, zwykle odchodzącego rodzica. Dziecku, szczególnie młodszemu, trudno jest zrozumieć, że skoro np. tata nie kocha mamy czy mama nie kocha taty, to dlaczego rodzic miałby kochać je.
Jeszcze inną emocjonalną trudnością dla dziecka, jest wikłanie go przez jednego lub oboje rodziców w koalicje. Dla dziecka, które jest traktowane jak partner rodzica, w tym nierzadko przeciw drugiemu rodzicowi, jest to dwuznaczna i bardzo trudna sytuacja. Bo z jednej strony, będąc w koalicji z mamą lub tatą, cieszy się szczególną pozycją, doradcy, powiernika czy „przyjaciela”, a z drugiej strony doświadcza konfliktu lojalności wobec drugiego rodzica oraz jest nadmiernie obciążone oczekiwaniami, które go przerastają. Odnośnie „przyjaźni” między rodzicem i dzieckiem, to muszę tu szczególnie podkreślić, że tak jak pożądane jest, aby rodzic był przyjacielem dziecka, tak nie jest pożądane, by było odwrotnie, by dziecko było przyjacielem rodzica, przynajmniej nie do czasu dorosłości. Ponieważ w relacji między rodzicami a dziećmi nie ma symetrii, w tym sensie, że to rodzice są zobowiązani do opiekowania się i byciem wsparciem dla dziecka, a nie dziecko ma wspierać rodziców.
Z koalicją „dziecko – rodzic”, wiąże się wikłanie dziecka w relacje między rodzicami, a to uwikłanie nie rzadko wiąże się z wykorzystywaniem dziecka, np. do przekazywania informacji drugiemu rodzicami, negocjowaniu z nim czy egzekwowaniu zobowiązań. To są sytuacje tak bardzo obciążające psychicznie dla dziecka, że stają się traumatyczne.
Należy pamiętać, że dziecko w ogóle, a w sytuacji rozstania rodziców szczególnie, powinno być chronione, a jego stan psychiczny winien być traktowany priorytetowo.
Podobne emocje doświadczają rodziny, bez zawartego związku małżeńskiego. Nie dotyczą ich jednak procedury sądowe i badanie przez biegłych psychologów dotyczące pytania czy rozwód stron nie jest przeciwwskazany ze względu na dobro dziecka itp. Ale pary nieformalne mające wspólne dziecko, nie mogąc się porozumieć odnośnie opieki nad synem czy córką również często korzystają z sądowego ustalenia opieki nad dzieckiem. A dzieci przeżywają rozstanie rodziców tak samo, jak w sytuacji rozwodu.
Mówiąc o trudnościach dzieci doświadczających rozwodu rodziców, chcę wskazać na trudności i zagrożenia, których doświadczają, co nie znaczy, że rozstania za wszelką cenę należy unikać, bo jak wspomniałam wcześniej, czasami nie jest on wyborem obu stron, a czasami bywa jedynym lub/i lepszym rozwiązaniem, niż tkwienie w destrukcyjnej dla rodziny relacji.
Małgorzata Talarczyk
Książki Małgorzaty Talarczyk dostępne w naszej e-księgarni.
Dr Małgorzata Talarczyk – biogram
- Specjalista psychologii klinicznej: Pierwszy st. specjalizacji w zakresie psychologii Drugi st. specjalizacji klinicznej z subspecjalizacją – psychologia kliniczna dzieci i młodzieży.
- Doktor nauk medycznychw zakresie biologii medycznej, specjalność: psychologia kliniczna. Akademia Medyczna w Poznaniu – praca doktorska poświęcona zaburzeniom odżywiania.
- Certyfikat w Zakresie Terapii Systemowej, dający kwalifikacje do samodzielnego prowadzenia terapii systemowej: indywidualnej, par, rodzinnej i grupowej – nadany przez Międzynarodowe Towarzystwo Terapii Systemowej INST (Niemcy – Heidelberg) oraz Saarlandzkie Towarzystwo Terapii Systemowej SGST.
- Certyfikat Psychoterapeuty Sekcji Naukowej Psychoterapii i Sekcji Naukowej Terapii RodzinPolskiego Towarzystwa Psychiatrycznego
- Certyfikat Konsultanta w Zakresie Psychologii Klinicznej Dziecka– nadany przez Polskie Towarzystwo Psychologiczne.
- Jest autorką licznych artykułów publikowanych w czasopismach naukowych, takich jak: “Psychiatria Polska”, “Psychoterapia” oraz “Archives of Psychiatry and Psychotherapy”.
Jest autorką książek popularno-naukowych: Bulimia – przepisy, paradoksy i zaklęcia(2010), Anorexia nervosa – w sieci pułapek (2019), Trzy światy. Z perspektywy psychoterapeuty (2021) oraz książki poetyckiej Spiżarnia (2021). - Od blisko trzydziestu lat związana z Kliniką Psychiatrii Dzieci i Młodzieży Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. Pracuje w zespole oraz indywidualnie.
Posiada wieloletnie doświadczenie kliniczne w zakresie diagnozy psychologicznej oraz psychoterapii: indywidualnej, grupowej i rodzinnej – dzieci, młodzieży oraz osób dorosłych.
Pracę terapeutyczną superwizuję u superwizorów Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. - Założyła i prowadzi prywatne Ambulatorium Terapii Zaburzeń Odżywiania, specjalizujące się w terapii anoreksji, bulimii, kompulsywnego objadania się, nadwagi i otyłości.
- Współpracuje z renomowanymi uczelniami i placówkami medycznymi oraz ośrodkami szkoleniowymi.
Przez kilkanaście lat pełniła funkcję biegłego sądowego w sprawach karnych i cywilnych. Obecnie prowadzi konsultacje rodzinne w sytuacjach separacji oraz rozwodu. - Jest członkiem Polskiego Towarzystwa Psychologicznego oraz Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego: Sekcji Naukowej Psychoterapii, Sekcji Naukowej Terapii Rodzin oraz Sekcji Naukowej Psychiatrii Dzieci i Młodzieży.
W Polskim Towarzystwie Psychologicznym była członkiem Komisji Rekomendacyjnej ds. certyfikatu konsultanta w zakresie psychologii klinicznej dziecka (2010-2013r.). - Bierze udział w licznych konferencjach naukowych, na których prezentuje swoje prace oraz stale podnosi kwalifikacje.
- Wykłada na kursach oraz szkoleniach dla psychologów i lekarzy. Jest kierownikiem specjalizacji oraz opiekunem merytorycznym specjalizujących się psychologów.