Aktualności

Przechwytywanie
  • Jest Pani autorką książki o prawnych uwarunkowaniach eutanazji. To bardzo trudny temat, bo człowiek wobec śmierci jest bezradny, a każda próba uporządkowania tego ostatecznego zjawiska to akt desperacji. Jak zmieniła się sytuacja w tym zakresie w czasie pandemii?

Walka z pandemią stała się głównym celem związanym z ochroną zdrowia i życia. Można jednak obserwować rozwój debaty nad legalizacją eutanazji np. w Hiszpanii czy Portugalii, krajach tradycyjnie katolickich. W pierwszym z tych państw ustawa eutanatyczna wchodzi w życie, w drugim została po uchwaleniu przez parlament została przez tamtejszy Trybunał Konstytucyjny uznana za niezgodną z konstytucją portugalską. Należy przypuszczać, że będzie to jeden z pierwszych problemów, który po opanowaniu sytuacji, kontynuowany w debacie publicznej.

  • Czy pandemia jakkolwiek wpłynęła na liczbę dokonywanych eutanazji, jest ich więcej czy mniej?

Trudno jednoznacznie postawić w tej chwili tezę o powiązaniu liczby eutanazji z pandemią. Oficjalne statystyki w państwach, które zalegalizowały eutanazję (Belgia, Holandia, Luksemburg, Kanada) wskazują na wzrost ogólnej liczby wykonywanych procedur. Samo przeprowadzenie badań jest ze względu na sytuację pandemiczną utrudnione i dlatego należy jeszcze poczekać na ich przeprowadzenie oraz wyniki.

  • Chorzy terminalnie mają teraz w czasie pandemii siłą rzeczy utrudniony dostęp do lecznictwa. To kolejne oblicze tego tragicznego czasu. Czy są prowadzone jakieś badania jak sytuacja wygląda naprawdę?

W przypadku osób terminalnie chorych mają one utrudniony dostęp do opieki. W tym miejscu należy wspomnieć o przestoju w badaniach u pacjentów onkologicznych, szczególnie tych, u których dopiero wystąpiło podejrzenie wystąpienia nowotworu oraz brak kontynuacji leczenia u tych chorych, którzy z obawy przed zakażeniem przestali zgłaszać się na badania i zabiegi. Część szpitali onkologicznych dotknęły problemy organizacyjne związane z zabezpieczeniem pacjentów i personelu przed przenoszeniem się wirusa. Niemniej obecnie w największych ośrodkach onkologicznych prowadzone są procedury diagnostyczne i lecznicze w podobnym zakresie jak przed pandemią. Dopiero po wygaśnięciu pandemii lub nabyciu odporności populacyjnej będzie możliwe oszacowanie zjawiska wpływu obecnej sytuacji na leczenie osób terminalnie chorych. Już teraz można zaobserwować sytuację utrudnionego dostępu do procedur leczniczych osób z innymi schorzeniami niż koronawirus i to jest realny problem. Uważam, że oficjalnie będzie bardzo trudno uzyskać informację o liczbie pacjentów, którzy nie zostali przyjęci do szpitala lub odwołano planowe zabiegi z uwagi na pandemię. Można mówić o “szarej strefie” liczby śmierci u pacjentów, którzy umarli z powodów chorób terminalnych dlatego, że nie otrzymali pomocy. Już dziś słyszymy o sytuacjach, kiedy to ambulanse krążą po szpitalach w nadziei na przyjęcie, w którymś z nich osoby chorej. Inną kwestią jest, ile osób wymagających intensywnej opieki medycznej nie ma do niej dostępu, gdyż sprzęt i personel medyczny zostały przekierowane do walki z pandemią. Jak wygląda selekcja chorych, dla których nie wystarczy specjalistycznego sprzętu? W zeszłym roku we Włoszech sytuacja wyglądała dramatycznie, a lekarze byli zmuszeni do dokonywanie wyboru wśród pacjentów tych, którzy mieli największe szanse na przeżycie. Oficjalnie nie wiemy, jak to wygląda w Polsce. Opieka hospicyjna jest utrudniona, jednak w wielu miejscach dzięki ofiarności personelu funkcjonuje, jednak wielu pacjentów umiera bez możliwości towarzyszenia im osób najbliższych. Jako przykład pozytywny można podać budowę stacjonarnego hospicjum Proroka Eliasza w Makówce na Podlasiu.

  • W czasie roku pandemii wzrosła liczba samobójstw, czy przebadano, w jakim procencie życie odbierali sobie terminalnie chorzy? Jakie są szacunki w tym zakresie?

W tej kwestii należy poczekać na oficjalne dane liczbowe, uważam, że śmierć części osób terminalnie chorych mogła zostać przyspieszona na skutek braku odpowiedniej opieki. W przypadku osób starszych odnotowano przypadki znalezienia zmarłych po kilku dniach po śmierci (np. dramatyczna sytuacja starszego małżeństwa w województwie lubuskim, pierwszy zmarł mąż w wyniku wylewu, a następnie jego niemogąca poruszać się żona, gdyż nie miał się nią kto zaopiekować, nikt z rodziny czy sąsiedztwa nie zorientował się w porę w sytuacji).

  • Czy czas pandemii zmienił społeczne nastawienie wobec kwestii związanych z eutanazją?

Uważam, że pandemia może wpływać na wzrost akceptacji eutanazji oraz wstrzymania terapii u osób terminalnie chorych, chociażby z powodu podkreślania ograniczenia dostępu do opieki medycznej. Dlaczego nie skrócić życia tych osób skoro one i tak umrą? Ile przypadków selekcji wśród chorych stanowiło tak naprawdę formy eutanazji biernej? Czym jest ogólne stwierdzenie, że pacjent umarł na choroby współistniejące? W państwach z zwłaszcza wysoką akceptacją eutanazji istnieje możliwość ukrycia rzeczywistej skali problemu, chociażby z uwagi na to, że powszechna uwaga skupia się na walce z pandemią.

  • Głośnym echem odbiła się sprawa Polaka w Wielkiej Brytanii, który został odłączony od aparatury podtrzymującej życie. Znamy ją, bo dotyczyła naszego rodaka. Czy więcej było w ostatnim roku naznaczonym walką z Covid-19 podobnych dramatycznych spraw?

Sprawa R.S. stała się znana, gdyż dotyczyła naszego rodaka. Chodziło w niej o odłączenie od aparatury podtrzymującej życie pacjenta znajdującego się w stanie śpiączki z powodu nieodwracalnego uszkodzenia mózgu. Z uwagi na różnice zdań wśród bliskich pacjenta sprawa trafiła do brytyjskiego sądu. Ten kierując się konstrukcją prawną “najlepszego interesu pacjenta” zdecydował, że najlepszą opcją będzie rezygnacja z terapii podtrzymującej życie (chory był podłączony do respiratora). Nie udzielono też zgody na transport R.S. do Polski, ponieważ powodowałoby to niepotrzebne cierpienia u pacjenta (sic!). Linia orzecznicza jest tu podobna jak w przypadku Tonego Blanda sprzed ponad 25 lat. Ponieważ prawo brytyjskie mówi w tym przypadku o rezygnacji z leczenia, które jest procedurą legalną, nie ma w tym przypadku w myśl brytyjskiego prawa mowy o eutanazji nawet w formie biernej. Przypadek ten nie jest jedyny, natomiast większość z nich nie trafia do mediów i sądów z uwagi na spełnienie procedur wewnątrz szpitalnych oraz zgodę osób najbliższych lub wyrażoną przez samych chorych wcześniej wolę odłączenia od aparatury.

  • Jaki temat ma Pani obecnie „na badawczym warsztacie”? Kontynuuje Pani badania nad problemem eutanazji i jej prawnych uwarunkowań czy podjęła Pani inne naukowe wyzwanie?

Eutanazja pozostaje w dalszym ciągu w moich zainteresowaniach naukowych. Ostatnio zajmowałam się legalizacją tej procedury w przypadku osób psychicznie chorych i mam nadzieję, że artykuł na ten temat, nad którym pracowałam, zostanie opublikowany. Ponieważ interesuje mnie szerokie powiązanie prawa i bioetyki planuję zająć się także problemami związanymi z rozwojem nowych technologii w biologii i medycynie np. genetyce.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Maria P. Wiśniewska

Na zdjęciach: dr B. Wach /z archiwum domowego dr B. Wach/

Czytaj także:

Bogna Wach: Spór o legalizację eutanazji. Przegląd argumentów