Rozmawiamy z filozofem, muzykologiem, etykiem i estetykiem, prof. Krzysztofem Lipką o sztucznej inteligencji.
- Sztuczna inteligencja, SI (ang. artificial intelligence, AI) to temat, przed którym nie ucieknie współczesna cywilizacja i współczesny człowiek. A co Pan Profesor myśli o sztucznej inteligencji?
To, co Pani, i co wszyscy: niestety nie uciekniemy! Ale czy trzeba uciekać? Czy udało się nam uciec przed znacznie gorszymi zjawiskami, o których już nieraz była mowa? Powoli przyzwyczajamy się do wszelkich dziwactw i okropności, więc o uciekaniu nie ma mowy. Zresztą z jakiego niby powodu? Sztuczna inteligencja na pewno nie jest czymś jednoznacznie negatywnym (co nie oznacza, że w przyszłości nie będzie), jak wszystko ma swoje plusy i minusy. Osobiście odnoszę się w tym wypadku do zagadnienia podobnie, jak i do innych problemów: zagrożeniem jest wszystko, co oducza nas myślenia! Cała elektronika nie byłaby tak szkodliwa, jak jest, gdybyśmy się nią posługiwali z rozsądkiem. Jeżeli zdajemy się na nią bezmyślnie i ona zaczyna nas prowadzić, to oczywiście, że nam zagraża. Tak jest dosłownie ze wszystkim. Jeżeli ktoś bezmyślnie posługuje się widelcem, to może się on okazać bardzo niebezpiecznym narzędziem. Podobnie jak źle wychowany pies i tak samo własne dziecko. Dlaczego by ze sztuczną inteligencją miało być inaczej? Problem kryje się nie w inteligencji sztucznej czy mechanicznej, ale w bezmyślności i głupawej euforii, która stopniowo opanowuje całą ludzkość. Owszem, mamy wiele świetnych wynalazków, ale żaden nie zwalnia nas z myślenia. A bezmyślność jest o tyle niebezpieczniejsza od wielu innych zagrożeń, że od postępku jednego głupka mogą zależeć losy bardzo wielu myślących ludzi.
- Czy kiedykolwiek próbował Pan poznać możliwości sztucznej inteligencji, „porozmawiać” z nią?
Nie. I przyznam, że się nie palę. Mam bardzo wielu inteligentnych znajomych, którzy tym górują nad sztuczną inteligencją, że nie do niej ogranicza się ich atrakcyjność. Sztuczna inteligencja ma jak wiadomo tylko dwie cechy: inteligencję i sztuczność, natomiast człowiek może mieć oprócz inteligencji jeszcze naturalność i wiele innych miłych cech.
- Byłam świadkiem, jak SI poproszona o wykreowanie opowiadania na zadany temat, a chodziło o motyw mężczyzny, który w deszczowy poranek wyprowadza swojego psa na spacer, a tekst miał być stworzony w stylistyce biblijnej – po sekundzie wygenerował naprawdę niezły tekst, ze wstępem, rozwinięciem i pointą w finale; to było naprawdę dobre opowiadanie. SI poproszona o skomponowanie intro, czyli krótkiego motywu muzycznego, w stylu Mozarta z odgłosami wielkomiejskiej ulicy w tle, wygenerowała mile brzmiącą muzyczkę, znakomitą jako podkład do strony www. Twórczość, kreatywność przestanie być domeną człowieka?…
W to z kolei nie wierzę. Ale po porządku. Opowiadanie w zadanym stylu i w ustalonym schemacie (wstęp, rozwinięcie, pointa, finał) potrafi lub przynajmniej powinien potrafić napisać każdy człowiek z maturą. Otóż pożytek ze wspomnianego opowiadania może odnieść przydać tylko ktoś, kto go sam napisać nie potrafi. Problem więc nie w tym, że maszyna coś umie zrobić za człowieka, tylko w tym, że człowiek nie potrafi zrobić tego, co potrafi maszyna. Wszystko w porządku, kiedy idzie o dźwig czy koparkę (a nawet kopiarkę), ale kiedy dotyczy to pisania opowiadania, to jest lepsze wyjście: nie dawać byle komu matury.
Co do motywu muzycznego, to cieszę się i dziękuję, że użyła Pani zdrobnienia „muzyczka”. Nie sądzę, by sztuczna inteligencja umiała stworzyć naprawdę wielkie dzieło muzyczne (gdyby umiała, to pora umierać). Ten przykład jest w zasadzie podobny do poprzedniego. Może opowiadanie było niezłe (pytanie też, kto to ocenia), ale jeżeli chodzi o muzyczkę jako podkład strony www, to jestem pewien, że w analizie muzykologicznej szybko wyszłoby na jaw, że autorem jest jakiś podrzędny plagiator. Nie sądzę natomiast, by sztuczna inteligencja napisała dobry utwór w stylu dajmy na to Hindemitha czy Messiaena. W grę wchodzi znów schemat. Mozarta, na poziomie tylko podobieństwa stylu (nie geniuszu), jest bardzo łatwo podrobić, bo przeciętny klasycyzm jest po prostu schematyczny. Tak jak i przeciętny barok. Dlatego przytoczyłem przykłady kompozytorów XX wieku bardzo dalekich od schematyzmu i w swoim dorobku różnorodnych. Ale czy sztuczna inteligencja równie dobrze wykonałaby zadanie: „Stwórz mozartowskie arcydzieło”? Sztuczna inteligencja osiągnie dopiero wówczas poziom genialności, kiedy stworzy wielkie dzieło na polecenie: „Napisz na wskroś oryginalne arcydzieło w stylu niepodobne do nikogo znanego w historii muzyki”. Tu wysiadają wszelkie schematy i dlatego w to właśnie nie wierzę. Bo sztuczna inteligencja może chyba myśleć i tworzyć w jakimś kręgu schematów, a arcydzieła w schematach się nie mieszczą i przede wszystkim są nieprzewidywalne.
To samo zresztą dotyczy myślenia. Zapewne (proszę pamiętać, że niczego w tej dziedzinie nie mogę twierdzić na pewno!) sztuczna inteligencja myśli według schematów. Jakich? Logicznych. Logiczne myślenie jest myśleniem schematycznym. Kiepsko by wyglądała ludzkość, gdyby jej myślenie zawsze było wyłącznie logiczne. Niemożliwa byłaby wszelka spekulacja, a przecież wszystkie hipotezy, także, a może przede wszystkim, najgenialniejsze, raczej nie posługują się logiką. Przynajmniej nigdy nie wyłącznie i nie w pełni. Często się słyszy, że geniusze to osobnicy na pograniczu szaleństwa. Prawda to czy nieprawda, ale mamy wiele przykładów w historii świata, że geniuszy piętnowano i mordowano, bo ich myślenie wszystkich wprowadzało w szok. Czy sztuczna inteligencja tak będzie umiała myśleć? Tak, żeby genialny pomysł z pogranicza szaleństwa był w dodatku trafny? W myśleniu genialnym, jak i w każdym innym, lecz tu szczególnie, wielkie i zasadnicze znaczenie ma intuicja. A skąd się bierze intuicja? Z dwóch źródeł; jest wrodzona i wzmaga ją życiowe doświadczenie. Sztuczna inteligencja ex definitione musi być pozbawiona obu tych czynników. Chyba żadne sztuczne operacje ich nie zastąpią. Podobnie jak skojarzeń. Często mówimy, że to wariackie skojarzenie, a tymczasem nauka, a przede wszystkim sztuka (współczesna!) bez wariackich skojarzeń by po prostu nie istniała. Poezja także polega na skojarzeniach, czasem wariackich, czasem lirycznych, ale zawsze oryginalnych i nieprzewidzianych; to wybitnie naturalny ludzki czynnik. Jak się do tego będzie mieć twórczość sztucznej inteligencji? Nie potrafię sobie tego wyobrazić i nie sądzę, by ktokolwiek na świecie umiał na to dać odpowiedź. Bo odpowiedź może dać tylko ktoś, kto zna te sprawy od podszewki, ale ten ktoś musiałby sam dobrze znać od wewnątrz „wariactwo” intuicji i skojarzeń, i poezji. A na to nie ma ani recepty, ani schematów.
- Apel do Doliny Krzemowej o sześciomiesięczne moratorium na prace nad sztuczną inteligencją (AI) wywołał burzę. Podpisany został przez ponad 1,2 tys. osób, w tym Elona Muska, prezesa SpaceX, Tesli i Twittera, Steve’a Wozniaka, współzałożyciela Apple’a, filozofa Yuvala Noaha Harariego, badaczy sztucznej inteligencji Stuarta Russella, Yoshui Bengio, Gary’ego Marcusa, inżynierów z Google’a, Microsoftu, Amazona i Mety i wielu innych. Specjaliści najwyraźniej zdają sobie sprawę ze skali zagrożeń… Nawet sami twórcy SI podkreślają, że nie wiadomo, dokąd jej dalszy rozwój może zaprowadzić ludzkość.
Też bym ten apel podpisał, tylko przez niedopatrzenie nikt się do mnie z taką propozycją nie zwrócił. Do tej pory mówiliśmy o pozytywnym zastosowaniu sztucznej inteligencji, proza, poezja, muzyka. Ale przecież to właśnie będzie margines, cała para takiej mechanicznej twórczości pójdzie w zagadnienia społeczne, polityczne, obronne, zaczepne, w omijanie prawa, produkowanie nowych środków odurzających, przestępstwa elektroniczne, a nawet morderstwa i unicestwienie wszystkiego, co się dysponentom tej dziedziny nie spodoba. Chyba nikt nie może mieć wątpliwości, że – tak jak i we wszystkich innych wypadkach – zwycięży zła strona przedsięwzięcia. Sam fakt, że tylko niewielka liczba osób będzie miała praktyczny i aktywny dostęp do operowania sztuczną inteligencją, że tylko niewielki procent ludności będzie potrafił się z tym zjawiskiem obchodzić i będzie jego operatywność rozumiał, już jest kryminogenny. Chyba tylko ostatni naiwniak uwierzy w to, że taka wąska grupa dysponentów składać się będzie z ludzi dobrej woli! Raczej można być pewnym, że rządzący wykorzystają całą aparaturę do celów najgorszych i najradykalniejszych.
- Badacze SI podają liczne przykłady manipulacji – wyborczej, konsumenckiej, a nawet to, że SI potrafi jednostki doprowadzić do samobójstwa. Chatbot zmanipulował młodego Belga do popełnienia samobójstwa. Mężczyzna odebrał sobie życie po długich rozmowach z chatbotem, jak donosiły media. Jak Pan Profesor skomentuje tę „umiejętności” sztucznej inteligencji i to, że my, ludzie, tak łatwo jej ulegamy, że tak łatwo nas oszukać i zmanipulować?
No i właśnie, już Pani podaje przykłady tego, o czym mówiłem. Jasną jest sprawą, że manipulacja ludźmi i całymi społeczeństwami jest stara jak świat, tylko że my tworzymy wciąż nowe sposoby coraz to bardziej przydatne i dynamiczniejsze do masowego manipulatorstwa. Nie sądzę, żeby była gotowa odpowiedź na pytanie, dlaczego tak łatwo ulegamy manipulacjom. Wiadomo, dlaczego jedni do manipulacji dążą, a inni są manipulowani, oczywiście dlatego, że istnieją źli i dobrzy; i dlatego, że do władzy przede wszystkim pchają się źli. (Tu oczywiście zło rozumiemy bardzo szeroko.) Dlaczego jednak większość jest podatna na manipulację, nie wiem. Po prostu taka jest cecha ludzi. Naiwność, której nie usuwa ani nauka, ani rozległa wiedza. Wiadomo, że na przykład poeci i filozofowie należą do ludzi wykazujących duży stopień naiwności w kwestiach ogólnożyciowych, tak to nazwijmy. Nasza emocjonalność idzie w parze z naiwnością i łatwowiernością, przyjmujemy, że tak będzie, jak sobie życzymy. Wierzymy w dobro i chcielibyśmy, żeby świat był lepszy; i tę życzeniowość przenosimy na funkcjonowanie społeczne. Oczywiście wpadamy w pułapkę. Myślimy zbyt szczerze i prostolinijnie, zapominając, że ci, którzy rządzą, raczej nie mają dobrej woli, tylko są nastawieni na własny zysk i satysfakcję. Tak było zawsze, we wszystkich ustrojach i tak zapewne zawsze będzie.
- Naukowcy opracowali pierwszą nieinwazyjną metodę rozszyfrowania myśli, właśnie za pomocą sztucznej inteligencji. W zamyśle ma to pomóc osobom sparaliżowanym, chorym, ale nigdy nie wiadomo, do czego może zostać to wykorzystane w przyszłości. Nie odczuwa Pan lęku, słysząc takie informacje?
Odczuwanie lęku tylko bardziej nas paraliżuje. Lęk to jest stan, który musimy w sobie zwalczać i wręcz celowo sprawdzać się w sytuacjach, które budzą w nas lęk. Ćwiczyć się w tym. Bo inaczej przepadniemy, bo coraz więcej mamy wokół siebie sytuacji generujących lęk.
Co do odczytywania myśli, to tutaj już zaczyna być naprawdę groźnie. To jest najgorsza pułapka dla ludzkości. Po pierwsze, to będzie faktycznie pierwsza sytuacja całkowitego pozbawienia człowieka wolności. Wolność słowa to pryszcz w porównaniu z wolnością myślenia. Do tej pory wolność myślenia miał nawet najbardziej odizolowany więzień. Teraz zabierze mu się nawet to, a człowiek pozbawiony wolności myślenia ma – moim zdaniem – tylko dwie drogi przed sobą, samobójstwo lub szaleństwo. Po drugie, kiedy nasze myśli staną się ogólnie dostępne, nie zniesiemy tego, mamy bowiem myśli bardzo niemile dla bliźnich. Kiedy one staną się powszechnie jawne, wszyscy rzucimy się na siebie wzajem i wymordujemy. Proszę tylko zwrócić uwagę na to, jak nieprawdopodobne fale nienawiści i agresji spowodowały bardzo zwyczajne i zdawałoby się niegroźne, nieraz wręcz infantylne, wypowiedzi publikowane w internecie (hejt). Ludzie mordują się przede wszystkim z powodu słów, a co dopiero się zacznie, gdy się okaże, że od słów znacznie gorsze są myśli? To będzie koniec ludzkości. Do tej pory mówiliśmy o tym, że ludzkość zmierza do samozagłady. Mówiliśmy to sobie, mówiliśmy i mówiliśmy… Ale teraz dają nam narzędzie samozagłady do ręki. Po prostu w parę lat wytłuczemy się wzajemnie wszyscy. I koniec.
- Sztuczna inteligencja to tylko jeden z motywów, przewijający się w powieściach czy filmach science fiction. To, co wydawało się niemożliwe, staje się realne. Nasze życie zmierza w przedziwnym kierunku. Też Pan profesor tak to odczuwa?…
Mówiliśmy już o tym, że popularne filmy, literatura, gry komputerowe to nie jest tylko niewinna rozrywka (nie mamy tu na myśli wielkiej sztuki). Pomijam to, że cała ta produkcja nie jest wiele warta i bezwzględnie ogłupiająca. Ale idzie o to, że filmy te wytwarzają masową psychozę. Przecież jest oczywiste, że większość z nich obraca się wokół totalnych zagrożeń. To nie jest przypadek. Nigdy dotąd tak się w społeczeństwach nie działo. Teraz fala obrazów zagrożenia w kinie wciąż narasta. To nic innego jak zbiorowa intuicja. Ludzkość, choćby podświadomie, odczuwa, że coś jej coraz wyraźniej zagraża. I bez wątpienia tak jest. Pod tym względem to kino jest prorocze. A my, zamiast brać to za ostrzeżenie, sami jeszcze podbijamy sobie bębenek i tymi zagrożeniami bawimy się jako rozrywką. Zamiast się nad tym zastanowić. Zastanowienie wskazuje, że najgorszym zagrożeniem nie są obcy, nie są fantastyczne potwory czy ogromne kataklizmy, najgorszym zagrożeniem jesteśmy MY – sami dla siebie!
Tak nas bawi przewidywanie przyszłości? Proszę bardzo, niech już teraz zapytają sztucznej inteligencji, co będzie dalej? Na razie, póki jest ona jeszcze na etapie niedorozwoju, póki jeszcze nie nauczyli jej kłamać, może powie prawdę? A prawda jest taka, że ludzkość kopie sobie grób masowej zagłady. A sztuczna inteligencja jest tylko masową łopatą. Zresztą nie jedyną. Takich narzędzi produkujemy coraz więcej.
Ale jest jeszcze inny aspekt, może najważniejszy. Dlaczego ludzkość się tak wspaniale rozwijała i pod pewnymi względami dalej rozwija? Można by nawet powiedzieć, że wciąż się znakomicie rozwija w kwestiach teoretycznych, a szwankuje przy tym tylko praktyka. (Ładne tylko, prawda?) Im więcej wspaniałych rozwiązań teoretycznych i konstrukcyjnych, tym gorzej funkcjonuje oparta na ich wykorzystaniu praktyka. Może byśmy tu nawet postawili postulat o przyjęcie takiego prawa: upadek praktycznego i moralnego życia społeczeństw jest wprost proporcjonalny do wspaniałości rozwoju teoretyczno-cywilizacyjnego ludzkości. Jest wprost proporcjonalny zresztą, póki go nie zastąpi postęp geometryczny (o ile to się już nie stało). Ale wracając do pytania o to, dlaczego tyle wspaniałych wynalazków ludzkość stworzyła? Jest na to bardzo prosta odpowiedź: dlatego, że te rozwiązania biorą się z bogactwa i różnorodności naszych myśli! Czy inteligentna maszyna poza wykonywaniem poleceń będzie miała również tyle samo własnych pomysłów? To raczej wątpliwe. Musiałaby posiąść nie tylko umiejętność myślenia, ale także pełną samoświadomość wszelkich możliwych ludzkich osobowości. A może także nieświadomość i podświadomość. Przecież nie wiemy, jaką rolę w naszych cudownych pomysłach odgrywa także podświadomość. A jeżeli uda się stworzyć taką sztuczną inteligencję, to ona nie będzie już maszyną, będzie sztucznym człowiekiem.
Czy naprawdę nie nazbyt wysoko mierzymy? I to w dodatku całkiem niepotrzebnie? Czy pycha i zarozumialstwo, główne źródła wszelkiego zła, nie osiągnęły aby granicznego natężenia? A kiedy spotykają się z głupotą, nie ma ratunku! Czy nie potrzeba ludzkości nieco opamiętania? Czy ludzie nie maja żadnego wstydu? Może stworzą sztucznego Boga? To naprawdę zakrawa na zbiorowe szaleństwo!
Ale wracajmy do konstruktywnego myślenia pozostawiając na marginesie dramatyczne wykrzykniki. Postawmy proste i może dlatego też najważniejsze pytanie: czy sztuczna inteligencja ludzkość jako taką rozwinie? Przecież celem naszego istnienia jest rozwój. Przecież istniejemy po to, żeby się doskonalić. Czy ktoś myślący i czujący ma jeszcze na ten temat wątpliwości w XXI wieku? Nie wierzę! Więc proszę: czy sztuczna inteligencja ludzkość jako taką rozwinie? Oczywiście NIE! Wręcz przeciwnie, pozwolimy jej myśleć za nas, a sami oddamy się błogiej bezmyślności prowadzącej wprost do degeneracji (którą już cyfryzacja świata nieźle przygotowała).
Ale, jak to mawiano już w XIX wieku, kto spoczywa na laurach, musi sobie pokłóć sempiternę. To tylko drobiazg. Sztuczna inteligencja nas samych doprowadzi do totalnego odmóżdżenia. Oczywiście oprócz tych wszystkich, którzy stworzą wyższą kastę, tych, którzy sztuczną inteligencję będą twardo dzierżyli we własnym ręku, a całą resztę ludzkości sprowadzą do roli „czarnoraboczych”, do pozycji wyzyskiwanej ciemnej masy. Spełnią się wizje Wellsa i innych pisarzy, którzy niegdyś prorokowali bardziej realistycznie niż dzisiejsi profeci sztuki masowej.