Dr Sebastian Surendra, językoznawca, kulturoznawca i redaktor językowy, pokazuje, że polszczyzna zawsze jest piękna i ciekawa. A jeśli nawet czasem skomplikowana – to przecież wszystko da się wytłumaczyć. Zapraszamy do lektury!
Według Pitagorasa cyfra trzy była najszlachetniejsza. W Biblii także symbolika trójki jest nad wyraz mocna (Trójca Święta, trzech mędrców, długo by wymieniać kolejnych, którzy trójkami szli). Czy warto wierzyć w magię trójki? Odpowiem jednocześnie dyplomatycznie i szczerze (ha!, czyli jednak może to iść w parze, jakkolwiek odeszliśmy od trójki): warto w coś wierzyć.
Na przykład w to, że o polszczyźnie warto rozmawiać. Dodam zatem swoje trzy grosze, ale – mam nadzieję – nie będzie to plecenie trzy po trzy. Pozostając w konwencji, przybliżę w trzech punktach określony problem językowy, który sprawiają piszącym i mówiącym niemałe trudności.
Dziś pisownia lat – więcej niż trzech.
Tych? A może tamtych? Dlaczego zapis „lat 90-tych” jest błędny?
- Jesteśmy z „tych” czy z „tamtych”? Nie, nie chodzi o społeczno-medialną bańkę, pochodzenie nazwiska ani o plemię polityczne. Chodzi o… lata. Dziewięćdziesiąte, osiemdziesiąte… – każda dekada jest inna, ale wszystkie coś łączy: wielu piszących zalicza je do „tych”. „W latach 90-tych” – znamy to, prawda? Mam jednak nadzieję, że nie kochamy. Bo to językowy złoczyńca. Rabuś wręcz. A do tego epigon.
- Jeśli lata (w znaczeniu dekady) zapisujemy liczbowo, a nie słownie (a tak jest przecież najczęściej, co w świetle choćby ograniczeń liczby znaków stanowi rozsądne rozwiązanie), to nie wstawiamy – nigdy, nie ma wyjątków – żadnej końcówki po liczbie. Stawiamy za to kropkę. TAK: lata 90., w latach 80. NIE: lata 90-te, w latach 80-tych. Lata nie są te ani tamte. Lata to lata. Oby najpiękniejsze przed nami.
- Dwie chyba główne przyczyny tego błędu to moim zdaniem skojarzenia z: 1) pełną (w sensie: słowną) formą (czterdziesTYCH, pięćdziesiąTE); 2) językiem angielskim (np. in 70’s). ALE nr 1: słownie to nie liczbowo, pełna forma to nie skrót. Zapis liczbowy czy skrót muszą się różnić od pełnej formy, bo w przeciwnym razie po co by istniały? ALE nr 2: no dobrze, jest tak w jęz. angielskim, ale polszczyzna ma swoje zasady, zgadza się? Czy my głosowaliśmy za wyjściem z UE, a po referendum sprawdzaliśmy, co to jest brexit? Czy statystyczny Smith z Londynu chciałby dostosować swój język np. do języka niemieckiego? Nie miejmy kompleksów – ani wyższości, ani niższości.
dr Sebastian Surendra