Rozmawiamy z dr Joanną Wiesler o losach Polek w Niemczech.
- Temat, który Panią zajmuje badawczo to kariery Polek w Niemczech różnych generacji: tej która przyjechała w okresie komunizmu, potem pokolenie średnie i obecne – start córek polskich emigrantów. Co różni te pokolenia Polek w Niemczech? Co różni te generacje jeśli chodzi o start ich kariery w Niemczech?
Dzieci polskich emigrantów, uczęszczające w Niemczech do szkół, mają te same szanse w rozwoju swojej kariery zawodowej jak ich niemieccy rówieśnicy. Dla innych ważną rolę odgrywa znajomość języka niemieckiego, ale i po części angielskiego, wykształcenie i oczywiście doświadczenie zawodowe. Wraz z przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej w 2004 roku (to dotyczy także innych państw) o wiele łatwiejsze stało się uznanie dyplomu zdobytego w kraju. O znalezieniu pracy decyduje także sam rynek. Zawsze chętnie widziani są lekarze, inżynierowie, pielęgniarki, czy też budowlańcy. Pracodawcy często przymykają oko, jeśli ich znajomość niemieckiego, ale także angielskiego nie jest doskonała. Po studiach humanistycznych znalezienie pracy jest o wiele trudniejsze. Bez biegłej znajomości niemieckiego nie ma się prawie żadnych szans na podjęcie pracy w swoim zawodzie.
- Jak wygląda kwestia wykształcenia Polek w Niemczech?
Ponieważ prowadzę tutaj szkołę językową, mam okazję poznawać wielu ludzi, także moje rodaczki. W ostatnich latach przyjeżdża więcej absolwentek szkół wyższych. Mówią one już dobrze po niemiecku lub znają biegle język angielski. Jest także liczna grupa bardzo młodych Polek, bezpośrednio po szkole, które nierzadko przyjeżdżają ze swoim chłopakiem, aby szybko zarobić na ”lepszy start w Polsce”. Przez pandemię ich liczba się jednak zmniejszyła. Wśród Polek po 50-tym roku życia wykształcenie jest bardzo zróżnicowane. Niektóre ukończyły studia w Polsce, ale nie znalazły pracy w swoim zawodzie i obecnie wykonują inną, będącą poniżej ich kwalifikacji pracę. Pułapką dla wielu polskich emigrantek jest brak wystarczającej znajomości języka. Wiele z nich poświęciło się wychowywaniu dzieci i nie miało zbyt dużego kontaktu z językiem niemieckim (to dotyczy Polek będących w związku z rodakami, ale też tych które ze swoim partnerem rozmawiają w domu np. po angielsku).
- O jakich Polkach można się dowiedzieć więcej z badań naukowych przeprowadzanych w Niemczech?
Ponieważ z wykształcenia jestem historykiem, znane mi są przede wszystkim publikacje z tej dziedziny naukowej. Dla badaczy okresu średniowiecza interesujące są śluby zwierane na dworach królewskich oraz książęcych, będącymi niczym innym jak układami politycznymi, a w których ważną rolę odgrywały polskie księżniczki. Znaczną uwagę poświęcono w ostatnich latach ruchowi feministycznemu w Polsce. Istnieją też studia na temat udziału Polek w ruchu wyzwoleńczym w okresie zaborów. Z zakresu polityki społecznej coraz więcej zainteresowania naukowców budzi życie codzienne w okresie komunistycznym, także jako studia porównawcze. Bada się w nich także rolę kobiet w życiu rodzinnym i zawodowym.
- Bardziej aktywne zawodowo są Polki czy Niemki?
Tutaj nie mogą stwierdzić, aby jedne z nich były bardziej aktywne zawodowo. Ta kwestia stała się sprawą indywidualną: M.in. zależy to od zarobków męża czy partnera i jak długo kobiety chcą być na urlopie macierzyńskim/wychowawczym. Co jednak można zaobserwować to, że w Niemczech częściej niż w Polsce, mężczyźni decydują się dłużej pozostać z dzieckiem w domu.
- Która z Polek Pani znanych, która mieszka w Niemczech, może stanowić dla Pani wzór i obiekt podziwu?
Polki w Niemczech odnoszą sukcesy w różnych dziedzinach już od lat, czy to jako literatki, w naukach ścisłych lub w sporcie. Nie mam jednak konkretnej osoby, ponieważ jest wiele „bohaterek”. Łączy je ogromny zapał do pracy, przeciwstawienie się wielu trudnością i znalezienie pewnego rodzaju równowagi w życiu pomiędzy obydwoma krajami.
- Jakie ciekawe, warte przedstawienia Polki poznała Pani w swoim środowisku i pośród lokalnej społeczności Regensburga i Bawarii?
Tak, miałam okazję poznać wiele interesujących Polek. Mają one za sobą ciekawą życiową historię, ale to co mnie w nich najbardziej zafascynowało to ich optymizm i wyzbycie się przekonania, iż jeśli „jestem obcokrajowcem to jest mi we wszystkim trudnej”. Oczywiście „u siebie” jest zawsze łatwiej, ale właśnie te Polki pokazały, że nawet w obcym kraju, zaczynając od „zera” można bardzo dużo osiągnąć. Dzisiaj pracują one jako lekarki, architektki lub w systemie oświaty. To że są Polkami zdradza je często tylko lekki akcent lub polsko brzmiące nazwisko. I co istotne, są one dumne ze swojego polskiego pochodzenia.
- Polonia w Bawarii jest dosyć silna, mają też swoje profile społecznościowe, wymieniają się informacjami, wspierają. Czy tak jest wszędzie w Niemczech, czy to bawarska specyfika?
Takim polskim – przede wszystkim kulturalnym – ośrodkiem w Bawarii jest Norymbergia, gdzie mieści się „Krakauer Haus” („Dom Krakowski”). Wynika to z dawnych kontaktów pomiędzy Krakowem a Norymbergią (już w średniowieczu!). Oba miasta są też od 1979 r. miastami partnerskimi. W innych większych ośrodkach, jak np. w Regensburgu (Ratyzbona), istnieją polskie Kościoły czy też sklepy z polskimi produktami. Polacy kontaktują się między sobą m.in. na portalach społecznościowych. Niechętnie organizują się za to w jakiekolwiek związki czy organizacje: Nie chcą być widziani jako „obcy”. Kontakty pomiędzy naszymi rodakami odbywają się głównie prywatnie. Polonia w Bawarii jest bardzo zróżnicowana, nie jest to czymś wyjątkowym w porównaniu z resztą Niemiec. Co jednak ją odróżnia od reszty Polaków w Niemczech to to, że silniej identyfikują się z lokalną społecznością. Często słyszę, że „jeśli już w Niemczech zostaną, to właśnie tylko w tym regionie”, co mnie osobiście nie zaskakuje.
- Jest Pani Polką w Niemczech, proszę opowiedzieć o swoich tam początkach, ciężko było?
Ja do Niemiec przyjechałam po studiach jako Au-pair. Chciałam nauczyć się języka, aby mieć szansę na lepszą pracę w Polsce. Mój niemiecki, wyniesiony ze szkoły nie był wystarczający, dlatego uczyłam się intensywnie języka. Los sprawił, że w Niemczech zostałam i dostałam propozycję pisania tutaj doktoratu. Było to możliwe, bo już bardzo dobrze znałam język niemiecki. Oczywiście kosztowało mnie to sporo energii, przede wszystkim więcej czasu potrzebowałam na tłumaczenia i przygotowanie się do wykładów. W pierwszych latach było dla mnie stresujące, występowanie przez szerszą publicznością i mówienie po niemiecku. Nie uważam tego jednak za „trudność” tylko porządną „lekcję”, którą musiałam odbyć, aby dość do tego, co mam teraz.
- Walter Abish, Amerykanin niemieckiego pochodzenia napisał taką książkę „Jakie to niemieckie”. Zauważał przejawy mentalności i zwyczajów niemieckich poprzez pryzmat amerykańskiej kultury i wychowania. Mentalność i kultura, zderzenie duszy polskiej i niemieckiej, to chyba najtrudniejsze do nauki dla każdego emigranta. W Pani przypadku też tak było?
Wbrew pozorom Polaków i Niemców dużo łączy: mamy podobny styl pracy, nasz wolny czas spędzamy w ten sam sposób i ogólnie nasze życiowe cele można uznać za bardzo zbliżone. Oczywiście spotkałam się także z różnicami w mentalności. Niemcy niechętnie łączą życie zawodowe z prywatnym. Są też mniej wylewni: w poczekalni lekarskiej w Niemczech nie ma się okazji poznać historii życia innych pacjentów, a idąc w gościnę nie zastaniemy uginającego się od potraw stołu. Ale jak wszędzie, istnieją wyjątki. Nieco inaczej wygląda to u młodego pokolenia, które jest o wiele bardziej do siebie podobne: miałam okazję poznać niedawno niemiecką studentkę, która w ubiegłym roku była na wymianie w Polsce i stwierdziła, że nie widzi większej różnicy z zachowaniu jej rówieśników z Polski.
- Czy kobiety przystosowują się szybciej, jest jakaś zauważalna prawidłowość?
Wśród moich rodaków zauważyłam, iż kobiety są bardziej elastyczne, jeśli chodzi o życie zawodowe. Wkładają one wiele energii w wyuczenie się nowego zawodu lub różnego rodzaju kursy dokształcające. Jeśli chodzi o stronę emocjonalną to jest naprawdę różnie. Wydaje mi się jednak, że panie potrzebują więcej rozmowy, zrozumienia dla swojej sytuacji. Dużo zależy od jednak tego, czy jest się szczęśliwym w życiu prywatnym i czy ma się wsparcie w rodzinie oraz przyjaciołach.
Dziękuję za rozmowę.
Pytania zadawała PM. Wiśniewska
Dr Joanna Wiesler, ur. 1984, absolwentka Wydziału Historii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Swoją pracę doktorską napisała na Uniwersytecie w Ratyzbonie (Regensburg) na Wydziale Historii Europy Południowo-Wschodniej i Wschodniej. Otrzymała stypendium bawarskiego Ministerstwa Oświaty oraz Instytutu Herdera w Marburgu. Obecnie prowadzi szkołę językową i opracowuje historię najnowszą Ratyzbony.