Aktualności

20230409_092437

Z dr Joanną Plak-Warecką rozmawiamy o bardzo trudnym starcie w dorosłość. Pilnie potrzebne byłyby rozwiązania systemowe, ale jakoś do tej pory się nie pojawiły, nie licząc programów pomocowych, obejmujących wąską grupę potrzebujących. Tak być nie powinno!

  • Fundacja Szczęśliwej Drogi[1] wspiera start w dorosłość młodzieży z domów dziecka, bo im o wiele trudniej rozpocząć dorosłość taką całkiem samodzielną, bez wsparcia rodziców… Ale to niejedyna Fundacja. Dobrze, że one są, ale to i tak kropla w morzu potrzeb…

Niestety, domy dziecka nie przygotowują swoich wychowanków do samodzielnego życia. Dobitnie świadczą o tym dane z raportu „Start w dorosłość. Sytuacja młodych dorosłych po doświadczeniu życia w instytucjonalnej pieczy zastępczej”[2], nota bene opracowanym na zlecenie Fundacji , tyle że Fundacji Dobrych Inicjatyw. W raporcie zbadano potrzeby materialno-bytowe, zawodowo-rozwojowe oraz kondycję psychiczno-społeczną wychowanków domów dziecka (od 16. roku życia), którzy opuścili placówki. Badaniem objęto także dyrektorów i kadrę. Z raportu wynika, że średni wiek usamodzielnienia się młodego człowieka w Polsce wynosi około 29 lat. Tymczasem 18-letni wychowankowie domów dziecka, którzy nie chcą kontynuować nauki, muszą opuścić placówkę i rozpocząć samodzielne życie o wiele wcześniej. Jak to zrobić, skoro nie mają gdzie mieszkać, nie mają stałego zatrudnienia (około 40% badanych), nie otrzymali wystarczającego wsparcia emocjonalnego (blisko 69% badanych)? Proces usamodzielniania młodych osób to „pięta achillesowa pieczy zastępczej”. System wymaga dogłębnych zmian, by wychowankowie domów dziecka uzyskali szansę na samodzielne życie i nie trafili do środowisk dysfunkcyjnych, tak dobrze im znanych. Aby było to realne, powinni uzyskać wsparcie w znalezieniu mieszkania (jedynie 18% badanych uzyskało pomoc), pracy (12% uzyskało pomoc w tym zakresie), wsparcie osoby dorosłej w procesie usamodzielniania (o tym będzie jeszcze mowa), wsparcie psychologiczne/ terapię oraz wsparcie w zakresie diagnozy potencjału i doradztwa zawodowego. Tyle w teorii. W rzeczywistości zdecydowana większość wychowanków domów dziecka nie ma stałej pracy, tym samym żyją skromnie i nie mogą wygenerować dodatkowych środków chociażby na dokształcanie i rozwój osobisty, które byłyby przydatne w poprawie ich sytuacji na rynku pracy. Ponadto nawet jeśli ją znajdą, muszą gdzieś mieszkać, a nie zawsze jest ich stać na wynajem własnego kąta albo zwyczajnie nie wiedzą, jak się zabrać za poszukiwania. Co więcej, mogą być w słabej kondycji psychicznej i mieć mnóstwo obaw dotyczących swojej przyszłości. I błędne koło się zamyka.

  • To mało optymistyczny obraz realiów. A jak właściwie powinno i jak w praktyce wygląda wejście w dorosłość i samodzielność dzieci z domów dziecka w praktyce? Opuszczają swoje dotychczasowe miejsce pobytu i co dalej? Zamykają się za nimi drzwi i co?… Czy dostają jakąś wyprawkę, czy ktoś im pomaga w wynajęciu mieszkania?… Gdzie mogą udać się po pomoc w przypadku problemów?

Teoretycznie powinni wkraczać w dorosłość wyposażeni w Indywidualny Program Usamodzielniania (o nim jeszcze będzie mowa) i realizować jego założenia przy wsparciu Opiekuna Usamodzielniania. On również powinien im pomóc w sytuacjach problematycznych. W praktyce wygląda to trochę inaczej. Wychowanek opuszczający dom dziecka ma prawo do uzyskania wsparcia w znalezieniu pracy i mieszkania (szczęśliwcy trafiają do mieszkań treningowych) oraz do pomocy finansowej: na kontynuowanie nauki, usamodzielnienie, zagospodarowanie. W przypadku wsparcia na usamodzielnienie – jego wysokość i częstotliwość wypłat (jednorazowo lub w ratach) zależy od indywidualnej sytuacji wychowanka, m.in. stażu przebywania w placówce, zebranych świadczeń 500+, renty lub alimentów oraz zapisów w Indywidualnym Programie Usamodzielniania. Niestety, nikt ich nie uczy, jak zarządzać tymi środkami, co jest wyzwaniem, szczególnie w sytuacji gdy otrzymają wypłatę jednorazową. Wsparcie na zagospodarowanie jest wypłacane jednorazowo, może być również realizowane w formie rzeczowej (tzw. wyprawka na start). I znów tyle w teorii, bo w świetle danych z Raportu[3] wsparcie finansowe uzyskało 60% badanych, rzeczowe – 34%, w załatwieniu spraw urzędowo-administracyjnych – 22%; 20% badanych deklaruje, że nie uzyskało żadnej pomocy. To duży odsetek.

Dlaczego jednym uda się usamodzielnić i rozpocząć normalne życie, a innym nie? Twórcy Raportu[4] zaobserwowali, że na proces usamodzielnienia wpływają: potencjał młodego człowieka oraz wsparcie, na jakie może liczyć. W oparciu o te kryteria wyróżniono cztery typy usamodzielniających się wychowanków[5]: 1). Gotowi do samodzielności (mają duży potencjał samodzielności i korzystają z ofert pomocy; radzą sobie w życiu, pracują, pomagają innym, samodzielnie rozwiązują problemy), 2). Płynący z prądem (mają duży potencjał samodzielności, ale nie mają oferty pomocy; pozbawieni wsparcia próbują zorganizować je sobie samodzielnie lub z pomocą znajomych; popadają w tarapaty, ale się podnoszą i zaczynają jeszcze raz), 3). Potencjalni ryzykanci (nie mają potencjału samodzielności, ale mają dostęp do oferty pomocy; nie chcieli skorzystać ze wsparcia, więc mogą wrócić do rodziny i odtwarzać panujące w niej dysfunkcje), 4). Zagrożeni szczególnej uwagi (nie wykazują potencjału samodzielności i nie otrzymują oferty pomocy; są to osoby z poważnymi problemami zdrowotnymi/ z niesprawnością intelektualną/ młode matki/ dzieci uchodźców; wymagają kompleksowego i specjalistycznego wsparcia). Warto podkreślić, że potencjał samodzielności jest bez wątpienia istotny, ale równie ważne jest wsparcie. Jego brak może doprowadzić do zwiększonego ryzyka wykluczenia społecznego; a tym samym do zagrożenia: kryzysem bezdomności, ubóstwa, bezrobocia, chorób psychicznych, uzależnienia od alkoholu czy narkotyków, problemów z prawem (przestępczość). Największe szanse są samodzielną dorosłość mają gotowi do samodzielności, najmniejszą – zagrożeni szczególnej uwagi. Jak się łatwo domyśleć najwięcej osób znajduje się w grupach pośrednich.

  • Wspomniała Pani o mieszkaniu treningowym. Co to jest?

Mieszkanie treningowe[6] stanowi formę pomocy społecznej, która przygotowuje do samodzielnego życia. Świadczone są w nim usługi bytowe, praca socjalna, nauka w obszarze rozwijania lub utrwalania niezależności, sprawności w zakresie samoobsługi, pełnienia ról społecznych w integracji ze społecznością lokalną. O przyznanie miejsca może się ubiegać wychowanek, będący w procesie usamodzielniania, o ile nie ukończył 26 lat. Zawierany jest kontrakt mieszkaniowy, w którym określa się: cel pobytu; okres pobytu; rodzaj i zakres świadczonego wsparcia; odpłatność ponoszona przez osobę korzystającą ze wsparcia; poziom partycypacji w kosztach udzielonego wsparcia przez podmiot kierujący; uprawnienia osoby korzystającej ze wsparcia, w tym prawa do prywatności i intymności, indywidualizacji i dostosowania do potrzeb pomocy, wyborów i samostanowienia, a także włączenia społecznego; sposób zgłaszania planowanej nieobecności w mieszkaniu treningowym; zobowiązanie osoby ubiegającej się o pobyt w mieszkaniu treningowym do przestrzegania regulaminu pobytu; zasady i sposób realizacji programu usamodzielniania osoby korzystającej ze wsparcia; skutki nieprzestrzegania postanowień.

Jest to bardzo ciekawy pomysł na naukę samodzielności wychowanków domów dziecka, w bezpiecznych, kontrolowanych, warunkach. I jednocześnie ważna lekcja dorosłości.

  • „Nie potrafią samodzielnie wypełnić podania o dowód osobisty, nie radzą sobie z szukaniem mieszkania czy pracy, a nawet jak ją znajdą, mają spory problem z gospodarowaniem miesięcznym budżetem. Czasem się udaje, czasem nie. Ci, którzy się poddają, wracają albo do patologii, w której się urodzili albo do domu dziecka. Bo nawet tam jest lepiej niż w dorosłym świecie”[7] – to fragment programu poświęconego temu problemowi. Naprawdę jest aż tak źle?… Dzieci z domów dziecka są aż tak niesamodzielne, a nauka życia, nauka codziennego funkcjonowania aż tak kuleje?… Nie ma żadnych programów z zakresu nauki funkcjonowania w realiach codzienności?… Nauki gotowania, gospodarowania własnym budżetem, radzenia sobie z urzędami?…

Sytuacja nie przedstawia się najlepiej. Z pewnością wychowankowie domów dziecka potrzebują wsparcia dorosłych po wyjściu z placówki, aby zmniejszyć ryzyko marginalizacji i wykluczenia społecznego. Taką funkcję (teoretycznie) ma pełnić Opiekun Usamodzielnienia[8], czyli osoba (wychowawca) wybrana przez wychowanka, przygotowującego się do opuszczenia placówki (powinno to nastąpić między 17. a 18. rokiem życia). Opiekun dokonuje analizy potrzeb, możliwości i potencjału młodego człowieka i we współpracy z nim opracowuje Indywidualny Program Usamodzielnienia, który jest pomocny w przygotowaniu do samodzielności. Następnie wspiera go w realizacji założeń programu. Tyle w teorii. W praktyce rola opiekuna kończy się z reguły na realizacji wymaganego minimum, czyli opracowaniu programu. Z wypowiedzi jednego z dyrektorów, zawartej w raporcie, wynika że młodzież często nie wie, kto jest ich opiekunem usamodzielnienia, gdyż nie uczestniczyli w jego wyborze. Ponadto nie wiedzą, co zostało wpisane w Programie, a nawet nie pamiętają, że go podpisywali. Tym samym program nie pomaga w rozwoju, a staje się jednym z wielu dokumentów, które muszą być podpisane. Kolejną barierą w realizacji założeń jest brak dostępności różnych form wsparcia w danym regionie.

Odpowiadając na pytanie o programy uczące funkcjonowania poza murami domów dziecka. W okresie 01.07.2016 – 30.09.2018 Fundacja Inicjatyw Menadżerskich realizowała projekt „ Start w dorosłość – to nie takie trudne”[9]. Beneficjentami byli wychowankowie (50 osób) placówek opiekuńczo-wychowawczych z województwa lubelskiego, którzy ukończyli 16 lat i opuścili placówkę. Celem projektu było wsparcie procesu usamodzielniania wychowanków oraz zwiększenie ich szansy na lep­szy start w doro­słe życie po opusz­cze­niu pla­cówki. Zasto­so­wa­no wobec nich zin­dy­wi­du­ali­zo­wa­ne, nowa­tor­skie i kom­plek­so­we działania. Uczest­nicy pro­jektu zostali wypo­sa­żeni w kom­pe­ten­cje spo­łeczne, nabyli kwa­li­fi­ka­cje zawo­dowe, zostali przy­go­to­wani do wej­ścia na rynek pracy. Wspól­nie ze spe­cja­li­stami opra­cowali stra­te­gię dzia­ła­nia na naj­bliż­szą przy­szłość oraz sko­rzy­stali z pakie­tów wspar­cia. Zostali także zdiagnozowani w zakresie: indywidualnych potrzeb, czy bilansu zasobów. W oparciu o dokonane rozeznanie opracowano indywidualny plan wejścia w dorosłe życie i indywidualną ścieżkę reintegracji. Uczestnicy projektu wzięli także udział w sesjach coachingowych mających na celu: kształtowanie kompetencji osobistych i rozwój zainteresowań, budowanie kompetencji społecznych, określenie planów na bliską przyszłość. Byli objęci mentoringiem edukacyjno-zawodowym; jak również uczestniczyli w płatnych, miesięcznych praktykach. Ponadto mieli możliwość wzięcia udziału w warsztatach terapii psychospołecznej pn. „Poznać i polubić siebie”, „Mój świat”, „Poznaję i lubię innych” oraz skorzystali z dofinansowania dostępnego w ramach pakietów: „Szkolenie” – umożliwiającego sfinansowanie kosztów szkolenia lub kursu podnoszącego kwalifikacje zawodowe lub „Hobby” – pozwalającego na sfinansowanie udziału w zajęciach sportowych/językowych/komputerowych.

  • Podobnie trudno wychowankom rodzin zastępczych, ale tu już chyba mogą liczyć na wsparcie ze strony swoich dotychczasowych rodzin zastępczych?… To chyba nie jest tak, że muszą w dniu 18. urodzin opuścić swój dotychczasowy dom bez prawa powrotu?…

Niestety muszą. Zgodnie z prawem, dziecko może pozostać w rodzinie zastępczej do ukończenia 18 roku życia, chyba że kontynuuje naukę, to wtedy (za zgodą rodziców zastępczych) pobyt może ulec wydłużeniu, maksymalnie do czasu ukończenia 25 lat. Jeżeli dziecko ukończyło 18 lat i opuściło rodzinę zastępczą, rozpoczynając proces usamodzielniania, może wrócić do rodziny zastępczej tylko jeden raz, po spełnieniu takich warunków, jak: kontynuowanie nauki lub posiadanie orzeczenia o umiarkowanym lub znacznym stopniu niepełnosprawności oraz po uzyskaniu zgody rodziców zastępczych.

  • Film pt. „Rodzina zastępcza” pięknie pokazywał miłość okazywaną wszystkim dzieciom, i tym własnym, i tym zastępczym. Ale z rodzinami zastępczymi jest spory problem, bo brakuje chętnych. Dlaczego?

W Polsce od 2012 roku jest prowadzony proces deinstytucjonalizacji pieczy zastępczej, m.in. poprzez przejście od opieki instytucjonalnej (domy dziecka) do rodzinnych form pieczy zastępczej (rodzinne domy dziecka i rodziny zastępcze)[10]. Niestety, jest zbyt mało kandydatów w stosunku do zapotrzebowania na taką formę wsparcia. Przyczyn należy upatrywać, nie tylko w niskim wynagrodzeniu, ale także w braku regulacji prawnych, które zapewniłyby rodzicom zastępczym stałość zatrudnienia na podstawie umowy o pracę; w problemach opiekuńczo-wychowawczych wynikających m.in. z rosnącej liczby dysfunkcji wśród dzieci; w niskim prestiżu rodzicielstwa zastępczego; w braku właściwej współpracy z przedstawicielami różnych instytucji; w ograniczonym dostępie do lekarzy specjalistów, w tym do psychiatrów dziecięcych.

Ponadto, aby zostać rodzicem zastępczym trzeba spełnić szereg wymogów. Rodziny zastępcze[11] dzielą się na: spokrewnione (dziadkowie i rodzeństwo), niezawodowe (niespokrewnione z dzieckiem lub inni członkowie rodziny niż rodzeństwo i dziadkowie); zawodowe (jednocześnie może przebywać w nich troje dzieci, otrzymują częściowe pokrycie kosztów utrzymania dziecka i wynagrodzenie z tytułu opieki), w tym – zawodowe specjalistyczne (umieszczane są w niej dzieci niedostosowane społecznie lub z różnymi dysfunkcjami i poważnymi problemami zdrowotnymi, jak również małoletnie matki z dziećmi) i pogotowie rodzinne (o charakterze interwencyjnym, gotowe przyjąć – max troje dzieci – o każdej porze; pobyt ma charakter czasowy, do unormowania ich sytuacji życiowej). Kandydaci na rodziny zastępcze, po spełnieniu wymogów formalnych, są kierowani na rozmowę, w trakcie której jest przeprowadzana diagnoza psychologiczna i pedagogiczna, mająca na celu określenie ich predyspozycji i motywacji do bycia rodziną zastępczą. Po uzyskaniu pozytywnej opinii, kandydaci są kierowani na czteromiesięczne szkolenie, mające ich przygotować do sprawowania opieki i wychowania dzieci, zaspokojenia ich potrzeb rozwojowych, do kompensacji opóźnień w rozwoju, wspierania więzi dziecka z rodziną naturalną, nawiązania bezpiecznych, pozytywnych i trwałych relacji z dzieckiem. Po ukończeniu szkolenia, kandydaci odbywają 10-godzinną praktykę w już istniejącej rodzinie zastępczej. Po zakończeniu tego etapu podejmowana jest decyzja o zakwalifikowaniu (lub nie) na rodzinę zastępczą. Jeśli jest ona pozytywna, dane kandydatów są umieszczane w Rejestrze Kandydatów na rodziców zastępczych. Te procedury mogą odstraszyć niektórych chętnych, ale z drugiej strony mają na celu zabezpieczyć dobro dziecka, w tym ochronić je przed nadużyciami.

  • Przed laty podczas swojej pracy dziennikarskiej pisałam reportaż o rodzinach zastępczych, oni bardzo żalili się na podejście urzędników wobec nich. Chociaż starali się nie skarżyć na sytuację finansową, przyznawali, że bez prywatnych pieniędzy po prostu się nie da. Poznałam te rodziny, dzieci wypowiadały się o swoich rodzicach zastępczych bardzo pozytywnie, było zresztą gołym okiem widać, że ich relacje są oparte na uczuciu, wzajemnym zaufaniu i szacunku. Dlaczego zatem urzędnicy nie wspierają rodzin zastępczych, a może teraz już coś się w tym względzie zmieniło?… Zdarzają się urzędnicy wydziałów oświaty, rodzinnych zajmujących się rodzinami zastępczymi z ludzką twarzą i otwartym sercem?…

Tak jak w każdym zawodzie, tak i wśród urzędników znajdują się osoby empatyczne i gotowe udzielić wsparcia. Faktem jest jednak, że współpraca z instytucjami/ urzędami szwankuje, właśnie z powodu braku zrozumienia wśród ich pracowników. Także problem występuje i to na szeroką skalę. Tutaj niewiele się zmieniło na przestrzeni lat.

Co do finansów. Rodzice zastępczy otrzymują[12]: świadczenie na częściowe pokrycie kosztów utrzymania dziecka (jego wysokość zależy od rodzaju rodziny – najmniej otrzymują rodziny spokrewnione – 899 zł miesięcznie; pozostałe rodzaje rodzin – 1361 zł miesięcznie; w przypadku dzieci z orzeczeniem o niepełnosprawności przysługuje dodatek z tytułu zwiększonych kosztów utrzymania w wysokości 274 zł) oraz dodatek wychowawczy (500 zł miesięcznie) – do czasu ukończenia przez dziecko 18 lat. Ponadto mogą ubiegać się o świadczenia na pokrycie: niezbędnych kosztów związanych z potrzebami przyjmowanego dziecka (jednorazowo), kosztów utrzymania lokalu lub domu, jak również kosztów związanych z jego remontem – raz w roku (nie dotyczy rodzin spokrewnionych), kosztów związanych z wystąpieniem zdarzeń losowych i wpływających na jakość opieki (jednorazowo lub okresowo), dofinansowanie do wypoczynku poza miejscem zamieszkania. Ponadto rodzice zastępczy otrzymują wynagrodzenie. Wynagrodzenie rodziny zastępczej wynosi minimum 4100 zł, a w przypadku pogotowia opiekuńczego – 5084 zł. Niby nie są to zupełnie małe kwoty, ale chętnych wciąż brakuje.

  • Z drugiej jednak strony zdarzają się patologiczne rodziny zastępcze, w których dochodzi do przemocy i nadużyć, i o takich tragediach wychowanków informują media. Podobnie do nadużyć dochodzi w domach dziecka. To tym bardziej utrudnia stanięcie na własnych nogach, bo już na progu dorosłości trzeba przede wszystkim uporać się przeżytą traumą. No i dlaczego tutaj jednak nadzór urzędniczy zawiódł?

Zdarzają się zarówno patologiczne rodziny biologiczne, jak i patologiczne rodziny zastępcze. Aby ograniczyć ryzyko w tych drugich, kandydaci na rodziców zastępczych poddawani są wieloetapowemu procesowi rekrutacji, a dodatkowo zostaje im przydzielony koordynator rodzinnej pieczy zastępczej, który udziela pomocy i wspiera rodziny zastępcze w ich funkcjonowaniu. Będąc w kontakcie z rodzinami zastępczymi, może stosunkowo wcześnie wychwycić sygnały, że w danej rodzinie dzieje się coś niedobrego i podjąć adekwatne działania. W domach dziecka również dochodzi do nadużyć i to zarówno ze strony wychowanków, jak i opiekunów. Wiele dramatów rozgrywa się w ciszy i dowiadujemy się o nich dopiero wtedy, gdy sprawa przedostanie się do mediów, co jest jednoznaczne z tym, że skala problemu jest duża i czasami może być za późno na interwencję i pomoc. Podam dwa przykłady. Pierwszy dotyczy nagłośnionej w ubiegłym roku, w mediach, historii 49- letniej kobiety i 58- letniego mężczyzny, prowadzących rodzinny dom dziecka w Łęgowie (województwo wielkopolskie). Zostali oni zatrzymani w związku z podejrzeniem stosowania przemocy wobec swoich podopiecznych. Sprawę zgłosił wychowawca w przedszkolu, do której uczęszczało dwoje dzieci. Zaobserwował na ciele dziecka ślady przemocy. Okazało się, że pozostałe dzieci również miały ślady świadczące o stosowaniu wobec nich przemocy fizycznej. Wszystkich dwanaścioro w wieku od 2 do 14 lat (troje biologicznych dzieci, jedno adoptowane i ośmioro maluchów, dla których stanowili rodzinny dom dziecka) została odebrana i przekazana do miejsc tymczasowego pobytu[13]. Kolejny przypadek został nagłośniony przez wychowanków jednego z lubelskich domów dziecka[14]. Opublikowali nagrania dokumentujące przemocowe zachowanie wychowawców. Na jednym z nich widać, jak wychowawca poddusza podopiecznego, chcąc odebrać mu telefon i nie reaguje na prośby jego kolegów o puszczenie chłopaka. Ponadto ci, którzy sprawiali problemy, mieli mieć podawane psychotropy. Filmy ujrzały światło dzienne po kilku latach, po opuszczeniu placówki przez autorów nagrania. Co było do przewidzenia, placówka zaprzeczyła, żeby na jej terenie stosowano przemoc.

  • Życie poza własną rodziną, bez wsparcia rodziców, z brzemieniem świadomości, że wyrzekli się nas biologiczni rodzice, to chyba najtrudniejsze wyzwanie, z którym muszą się zmierzyć młodzi ludzie…

Faktycznie – jeśli rodzice wyrzekli się dziecka, jest to dla niego bardzo bolesna sytuacja. Mimo to, w wielu takich przypadkach, młodzi ludzie, po uzyskaniu pełnoletności i opuszczeniu domu dziecka lub rodziny zastępczej, próbują odnaleźć biologicznych rodziców i poznać powody, dla których zostali oddani. Są również dzieci, które zostały odebrane z domów, ponieważ była stosowana wobec nich przemoc. Część z nich chce wrócić do domu, mimo zła którego zaznali. Co więcej, po opuszczeniu placówki często wracają do rodzin pochodzenia i powielają destrukcyjne zachowania. Są również takie dzieci, które trafiły do domów dziecka, rodzin zastępczych, ponieważ ich rodzice zmarli. Oni wiedzą, że nikt się ich nie wyrzekł, a jednocześnie znajdują się w bardzo ciężkim położeniu, bo mają świadomość, że już nigdy nie zobaczą swoich biologicznych rodziców.

  • W równie trudnej, a może trudniejszej, sytuacji są młodzi ludzie o różnym stopniu niepełnosprawności. Brakuje dla nich ofert kształcenia, potem pracy… Nie ma możliwości uzyskania asystenta, który pomagałby w uporaniu się z wyzwaniami zwykłego, codziennego życia. Chodzi tu zarówno o niepełnosprawność fizyczną, jak i intelektualną. A to przecież spora grupa społeczna… Media interesują się osobami niepełnosprawnymi zwykle przy okazji jakiś konkretnych wydarzeń, tak było choćby podczas protestu w sejmie rodzin osób niepełnosprawnych. Jakub Hartwich[15], syn ówczesnej posłanki, Iwony Hartwich[16], wymagający stałej opieki, właściwie bez osobistego asystenta czy pomocy Fundacji nie miałby szans na samodzielność. To publicznie znany przykład młodego człowieka, który też ma marzenia o samodzielności, jednak tak trudne do zrealizowania.

Na koniec 2020 r. 8 463 wychowanków przebywających w pieczy zastępczej miało orzeczenie o niepełnosprawności[17]. Jak można się dowiedzieć z raportu NIK pt. „Realizacja zadań opiekuńczo-wychowawczych w domach dziecka”[18] – „Zadania opiekuńczo-wychowawcze realizowane w domach dziecka nie zapewniły wychowankom zindywidualizowanego i wystarczającego wsparcia, adekwatnego do zdiagnozowanych okoliczności (…) Dotyczy to w szczególności dzieci z niepełnosprawnością”. Ponadto dzieci z orzeczeniem powinny być kierowane do placówek specjalistyczno-terapeutycznych, a wiele z nich trafiło do placówek socjalizacyjnych, z powodu zbyt małej liczby placówek specjalistyczno-terapeutycznych, braku wolnych miejsc lub nierozdzielania rodzeństwa. Warto nadmienić, że domy dziecka typu socjalizacyjnego w większości nie były przygotowane do udzielania specjalistycznych świadczeń, dzieciom z orzeczeniem o niepełnosprawności. Takie dylematy są związane z pobytem dzieci z niepełnosprawnością w domach dziecka. A co się z nimi dzieje po opuszczeniu placówek? Wiele z nich trafia do kolejnych instytucji, takich jak zakłady opiekuńczo-lecznicze czy domy pomocy społecznej. Skoro jest problem z usamodzielnieniem się zdrowych wychowanków, to tym trudniej wygląda sytuacja wychowanków z niepełnosprawnościami.

  • Funkcjonują różne programy wsparcia, przykład stanowi Gdańsk. „Gdański MOPR przystąpił do realizacji programu: ‘Samodzielność – Aktywność – Mobilność!’ Mieszkanie dla absolwenta. Jest on dofinansowany ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych”[19]. Beneficjentem wsparcia może być osoba z niepełnosprawnością, która spełnia określone warunki. Ale to programy czasowe, lokalne, no i trzeba o nich wiedzieć. Przede wszystkim – stanowczo za mało jak na istniejące potrzeby. Skoro te grupy społeczne mają tak trudny start w dorosłość, to młodzi ludzie, zdrowi, pełnosprawni, ze swoich rodzinnych domów, to już nie mają prawa do narzekań, a jednak… Start w dorosłość dla nich to też spore wyzwanie.

W pełni się z Panią zgadzam. Start w dorosłość stanowi mniejsze lub większe wyzwanie dla każdego młodego człowieka. Osoby zainteresowane tematyką usamodzielniania się osób z tzw. dobrych domów, odsyłam do naszej rozmowy pt. „Nierówny start w dorosłość. Młodzież z tzw. dobrych domów ma lepiej?…” dostępnego pod linkiem: https://spoleczenstwo.com.pl/dr-j-plak-warecka-nierowny-start-w-doroslosc-mlodziez-z-tzw-dobrych-domow-ma-lepiej/ .

Dziękuję za rozmowę.

Pytania zadawała PM. Wiśniewska

Joanna Plak-Warecka, dr nauk humanistycznych w zakresie nauk o polityce, specjalność – polityka społeczna. Absolwentka Instytutu Polityki Społecznej Uniwersytetu Warszawskiego, studiów podyplomowych z zakresu Geriatrii i Opieki Długoterminowej w Medycznym Centrum Kształcenia Podyplomowego Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz studiów podyplomowych z zakresu Public Relations w Badaniach Naukowych w Wyższej Szkole Ekonomii i Innowacji w Lublinie. Specjalizuje się w polityce senioralnej (w ujęciu międzynarodowym) oraz w ubezpieczeniach społecznych. Autorka czterech monografii, ponad 100 artykułów o tematyce społeczno-ekonomicznej, redaktor naukowy dwóch opracowań zbiorowych. Posiada doświadczenie w pracy na rzecz: instytucji badawczych, instytucji szkolnictwa wyższego, instytucji rynku pracy, organizacji pozarządowych.

 

[1] https://szczesliwejdrogi.org/start-w-doroslosc-mlodziezy-z-domow-dziecka/, dostęp 30.01.2024

[2] https://www.pap.pl/mediaroom/alarmujace-wyniki-raportu-o-mlodych-doroslych-opuszczajacych-domy-dziecka / dostęp 16.02.2024

[3] https://fdi.org.pl/raport/ dostęp 16.02.2024

[4] https://fdi.org.pl/raport/ dostęp 16.02.2024

[5] https://fdi.org.pl/raport/ dostęp 16.02.2024

[6] https://mopr.slupsk.pl/strona/mieszkanie-chronione-treningowe-dla-usamodzielnianych-wychowankow-pieczy-zastepczej/ dostęp 16.02.2024

[7] https://pytanienasniadanie.tvp.pl/45394894/start-w-doroslosc-dzieci-z-domow-dziecka, /30.01.2024/

[8] https://fdi.org.pl/raport/ dostęp 16.02.2024

[9] https://fim.org.pl/projects/start-w-doroslosc-to-nie-takie-trudne/ dostęp 17.02.2024

[10] https://fdi.org.pl/raport/ dostęp 16.02.2024

[11] https://www.ecus.pl/rodzina/rodzinna-piecza-zastepcza/ dostęp 17.02.2024

[12] https://www.ecus.pl/rodzina/rodzinna-piecza-zastepcza/ dostęp 17.02.2024

[13] https://www.radiopik.pl/2,109955,dwanascioro-dzieci-ze-sladami-przemocy-policja-w/ dostęp 17.02.2024

[14] https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2021-05-12/przez-wiele-lat-zylismy-w-strachu-wychowawcy-znecali-sie-nad-podopiecznymi-w-domu-dziecka/ dostęp 17.02.2024

[15] http://www.niepelnosprawni.pl/ledge/x/655601, /30.01.2024/

[16] https://www.tygodnikpowszechny.pl/z-zawodu-matka-22735, /30.01.2024/

[17] https://www.niepelnosprawni.pl/ledge/x/1837392;jsessionid=2F5B6C4B2E33D8322C21C7701228CF4C/dsotęp 17.02.2024

[18] https://www.niepelnosprawni.pl/ledge/x/2021361;jsessionid=840457F3E887883AF42AC87AE8C8396A/dostęp 17.02.2024

[19] http://www.niepelnosprawni.pl/ledge/x/2038959, /30.01.2024/