“Tak jak zmienia się sam język, tak ewoluują i reguły językowe. Coś niepoprawne dziś jutro może stać się legalne – i odwrotnie. Prawo ma swoją literę i swojego ducha. (…) język to nie tylko (choć to oczywiście jest bardzo ważne) formy poprawne w danym momencie historii, lecz także to kwestia etyki i estetyki słowa, logicznego myślenia, właściwych wyborów dotyczących tego, co, jak i kiedy powiedzieć bądź napisać. To również kwestia samoświadomości, kiedy lepiej milczeć. (…) Wyjaśniać, bez przepraszania nikogo, rzeczywiście trzeba: za żadne pieniądze klasy się nie kupi. Nauczyciele akademiccy, którzy tyle mówią o kulturze słowa, nie potrafią podziękować za prezent czy odpowiedzieć na życzenia świąteczne – brak słów nie wynika z nadmiernego wzruszenia, ale z deficytu kultury, nie tylko językowej. Członkowie rodzin nie umieją zaś swoim bliskim (tylko formalnie, bo na pewno nie mentalnie) pogratulować sukcesów, wolą jedynie pytać np. o kto, kiedy dana osoba skróci albo zapuści włosy. Nie jest im łyso, bo nie wiedzą nic o stosowności.
Wbrew temu, co może Ci się wydawać, nie jestem narzekającym na wszystko dziadersem (choć masz oczywiście prawo tak sądzić). Wręcz przeciwnie – uważam, że żyjemy na najlepszym z naukowo potwierdzonych światów. Nigdy w historii tylu ludzi nie miało zagwarantowanych praw człowieka (przypomnijmy sobie segregację rasową czy brak praw wyborczych kobiet – to nie było wieki temu), medycyna rozwija się niebywale (choćby w zakresie terapii genowej), postęp technologiczny jest bezprecedensowy. Nie możemy jednak osiadać na laurach, także językowych” – tak pisze dr Sebastian Surendra o swoim najnowszym poradniku językowym adresowanym dla każdego, komu bliski i drogi jest nasz język ojczysty.
Książka już niebawem zagości na półkach księgarskich. A warto po nią sięgnąć!