Aktualności

Robert Kuciński

Robert Kuciński, nowy dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Adama Asnyka w Kaliszu, odsłania kulisy funkcjonowania biblioteki kaliskiej w pandemii, a także swojego wielkiego sukcesu w tej dziedzinie.

Od kiedy piastuje Pan stanowisko dyrektora Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Adama Asnyka w Kaliszu?

Od 2 marca 2020 roku. Oczywiście w drodze konkursu, ale troszkę w aurze skandalu, bo po roku pracy zostawiłem stanowisko wicedyrektora w Centrum Kultury i Sztuki w Koninie. Było mi tam cudownie, ale bałem się, że codzienne dojazdy (w sumie 120 km) mnie zabiją. A już na pewno zrujnują moje szczęśliwe życie prywatne.

Z jakimi planami obejmował Pan tę funkcję? Co chciał Pan zmienić, a co zostawić?

Znałem działalność biblioteki kaliskiej dość dobrze, bowiem przez ćwierćwiecze byłem multimedialnym dziennikarzem, i to skupionym jedynie na kulturalnych wydarzeniach Kalisza. Odwiedzałem z mikrofonem lub kamerą nawet najmniejsze filie. W swój program wpisałem pełen szacunek dla dotychczasowych osiągnięć, ale położyłem większy nacisk na organizację imprez kulturalnych, to znaczy spotkań, koncertów, wystaw, warsztatów, ale takich, dla których książka jest punktem wyjścia. Moja propozycja nie wynikała z ogólnopolskiej tendencji do wzbogacania oferty bibliotek, ale raczej ze świadomości, że Kalisz od wielu lat nie ma Miejskiego Ośrodka Kultury i z przekonania, że – dopóki taka instytucja znowu nie powstanie – biblioteka, choćby po części, taką funkcję winna pełnić. Sporo miejsca poświęciłem remontom, rozbudowie, transformacji funkcjonalnej… Przez ostatnie dwie dekady pojawiło się kilka pomysłów, bardzo konkretnych, dotyczących adaptacji pięknych zabytków albo budowy nowego, nowoczesnego obiektu, ale… Ale na razie cieszę się, że mamy Bibliotekę Główną i dziesięć kameralnych filii, co ma sporo zalet. Tylko osiedla wyrosłe w ostatnich latach mogą narzekać, że nie mają swojej biblioteki, ale pozostałe dzielnice mają swoje ulubione filie, swoje ukochane bibliotekarki, chętnie odwiedzane wypożyczalnie i czytelnie.

Istotnym założeniem mojego planu było nie tylko rozwinięcie cyfrowego księgozbioru, ale przede wszystkim rozbudzenie wśród czytelników potrzeby korzystania z e-booków i audiobooków. Wciąż pokutuje przeświadczenie: „to nie dla mnie”, „jestem wzrokowcem”, „uwielbiam zapach i szelest papieru”… Dobrze, ale ile jest sytuacji, kiedy nie tylko możemy, a wręcz musimy zastąpić papierową książkę. Bolą mnie oczy albo nie stać mnie na nowe okulary, mam czas tylko podczas gotowania albo jazdy samochodem, uwielbiam czytać na plaży, ale mam upaprane olejkiem do opalania ręce i zbyt duży szacunek do książek. Ba: jadę za granicę i nie mogę do walizki włożyć dziesięciu książek, ale czytnik czy tablet na pewno zmieszczę, itd.

I nagle – pandemia… Jak się to przełożyło na funkcjonowanie biblioteki?

To było ‘nagle’ do potęgi, bo ogłoszono pierwszy lockdown w zasadzie po tygodniu mojego funkcjonowania. Dobrze, że Dzień Kobiet skłonił mnie do nieodkładania wizyt we wszystkich filiach, bo mógłbym nie poznać wszystkich pracowników przed zamknięciem. Trzeba wiedzieć, że niestety dyrekcja i administracja działają w oddzielnym budynku i nie są połączone choćby z Biblioteką Główną.

Szok pandemiczny trwał jedynie kilka godzin. Mogę powiedzieć, że już drugiego dnia mieliśmy kilka rozwiązań na ratowanie sytuacji. Przede wszystkim skupiłem się na różnorodnej w formie promocji e-booków i audiobooków. Wielu czytelników z powodu pandemii pokonało wcześniejszy opór przed sięganiem po cyfrowe książki. Już w pierwszym miesiącu wypożyczanie e-booków wzrosło ponad dwudziestokrotnie. Starałem się równolegle prowadzić prace za zamkniętymi drzwiami i w Internecie. Ja wiem, wiedzą bibliotekarze, a Pani z pewnością się domyśla, z jaką ilością pracy wiąże się „obsługa” księgozbioru. Większość myśli jednak, że to najlepsza robota pod słońcem, w ramach której od czasu do czasu podaje się książkę jakiemuś zbłąkanemu czytelnikowi. Jeśli czytelnicy nie zostają wpuszczeni do środka, to można już tylko pić herbatę i stawiać pasjanse. Ludzie nie wiedzą, że książki muszą zostać wprowadzone do elektronicznego katalogu wraz z ogromną ilością danych, że każdy ruch takiej książki jest przez system odnotowywany, że ludzie książki niszczą, a nie ma już introligatorów, że czytelników – wbrew obiegowym opiniom – jest sporo i wciąż przybywa, że bibliotekarze przez cały dzień udzielają setek informacji przez telefony i maile, że robią tak zwane kwerendy dla naukowców, regionalistów czy studentów, że nikły procent korzystających wie, jaką książkę chce wypożyczyć, a większość zdaje się na poradę bibliotekarza. Tak, zdanie „pani Krysiu, pani wie, co ja lubię” słyszy się najczęściej, a wypowiadają je tysiące użytkowników. Mówię o tym, bo z radością zamknąłbym się z bibliotekarzami i zrobił wszystko to, na co na co dzień nie ma czasu. Priorytet to „oczyszczenie” księgozbioru. Jestem zwolennikiem teorii, że biblioteka ma jak najlepiej służyć ludziom, a nie być jedynie magazynem jak największej ilości książek. Nie łudźmy się, jeśli po daną książkę nie sięgnął nikt od 15 lat, to przez kolejne 15 także nikt o nią nie zapyta. Owszem, egzemplarz obowiązkowy musi być, ale dziesięć – niekoniecznie. Ponadto mówię o pozycjach kiedyś gromadzonych z powodów na przykład ideologicznych albo o poradnikach, które potrzebne były przez krótki czas, np. do nauki systemu komputerowego, którego teraz już się nie stosuje, itd. Dodajmy do tego remonty, których potrzebuje 70-80% placówek naszej biblioteki czy po prostu generalne porządki, a zabraknie i tak czasu na realizację najważniejszych, naprawdę niezbędnych, działań. Jednak wciąż towarzyszyły mi obawy, że – po pierwsze – nikt nie uwierzy, że bibliotekarze ciężko pracują, mimo zamknięcia instytucji i przyjdzie na przykład nakaz okrojenia ich skromnych pensji, że – po drugie – stracimy kontakt z czytelnikami, że oni pozbędą się nawyku odwiedzania biblioteki, że – po trzecie – w ramach gigantycznego ogólnokrajowego, pandemicznego oszczędzania ktoś zacznie się zastanawiać, czy na pewno potrzebujemy tyle bibliotek i tylu ich pracowników. Nie pozwoliłem, aby lęk mnie dławił i wymyślałem rozmaite formy pokazywania, że nie tylko jesteśmy i pracujemy, ale także znakomicie dostosowujemy się do tej trudnej sytuacji i – co jeszcze ważniejsze – niesiemy wam, czytelnikom, otuchę.

Jeszcze jednym niełatwym zadaniem było – zaraz po zamknięciu – przystosowanie 12 placówek kaliskiej biblioteki do pracy w reżimie sanitarnym. Po pierwsze, to trudna decyzja, aby z niewielkiego budżetu wydać pieniądze na taką ilość zabezpieczeń (czy to niezbędne? ile czasu posłuży?), a po drugie – może już nie pamiętamy – wyzwaniem było w ogóle znaleźć płyty pleksi w przyzwoitej cenie. Na ochronne maski sami kupiliśmy materiał w hurtowni, a gumkę wybłagaliśmy u znajomej w pasmanterii, bo też się skończyła. Dla całej 50-osobowej załogi, a potem także dla naszych emerytów (również około pięćdziesięciu) maseczki ochronne uszyła jedna z pań sprzątających. Te dodatkowe talenty pracowników okazały się szczególnie cenne przez ten cały rok. Kilka miesięcy zabrało nam również przystosowanie biblioteki do nowoczesnej komunikacji. Owszem, we wszystkich filiach są komputery, ale w większości stacjonarne, niewyposażone w mikrofony czy kamerki, a ja obiecałem „na dzień dobry” kierowniczkom, że będziemy się często spotykać i rozmawiać. Platformy komunikacyjne były darmowe np. dla szkół, ale dla nas już nie albo stwarzały możliwość rozmowy jedynie kilku osobom. Początkowo realizowałem 3-4 spotkania pod rząd, z tymi samymi tematami i pytaniami, aby porozmawiać ze wszystkimi kierownikami. A zatem znów trzeba było zapłacić. Pomysłów na materiały do Internetu miałem tysiące, wszak 13 lat spędziłem w radiu, a drugie tyle w telewizji, i w ogóle piszę doktorat z mediów cyfrowych, ale przecież nie każdy bibliotekarz ma nowy model smartfona bądź wie, jak wykorzystać funkcje audio i wideo, a jeszcze potem jak ma parę elementów połączyć w atrakcyjną całość. Doba niestety miała tylko 24 godziny, a weekendy trwały chwilę… Ale krok po kroku… Sukcesywnie dokupowaliśmy drobny sprzęt i razem uczyliśmy się, jak nagrywać, jak montować, jak wciąż podnosić jakość tych internetowych produkcji. I tak stworzyła się już dość liczna grupa produkcyjna.

Pandemia zepsuła plany tak wielu placówek kulturalnooświatowych, że aż się wierzyć nie chce, że Panu się udało. Biblioteka tętni życiem. Wprawdzie bardziej wirtualnym, ale każde wydarzenie kulturalne jest teraz na wagę złota. Czy to trudne, by funkcjonować w świecie Internetu? Jak skłonić czytelników do takiej formy kontaktu?

Biblioteka jest w lepszej sytuacji niż niejeden ośrodek kultury, bo nie musi zarabiać poprzez sprzedaż biletów. Naszym atutem jest raczej bezpłatna oferta dla użytkowników. Poprzedni dyrektor, pan Adam Borowiak, nie zostawił mi na szczęście żadnych zobowiązań w postaci podpisanych wcześniej umów czy kontraktów z artystami. Owszem, w programie działań instytucji jest parę punktów obowiązkowych, takich jak Narodowe Czytanie, Europejskie Dni Dziedzictwa czy Noc Bibliotek, ale formy celebracji mogłem dostosować do warunków pandemicznych.

Rzeczywiście w większej mierze niż planowałem skupiliśmy się na działalności internetowej, ale wykorzystywaliśmy każdą okazję, aby zrobić coś dobrego w realu. Uprościliśmy procedury kontaktu i wypożyczania, aby – jeśli ktoś chce – można było zrezygnować z wizyty w filii w momencie choroby czy nasilenia pandemii. Dzięki wsparciu Miasta Kalisz kupiliśmy dwa rowery i ruszyliśmy z akcją „TOM w DOM”, by dowozić książki osobom, które nie mogą się poruszać. Wprowadziliśmy sporo innowacji w regulaminie, aby czytelnicy mogli wypożyczać więcej książek i nie płacić za ich przetrzymanie. Zaproponowaliśmy akcję „Pupile widziane mile”, aby właściciele zwierząt mogli łączyć spacer z wizytą w bibliotece. Maksymalnie wykorzystujemy wszystkie hole, do których i tak czytelnicy wchodzą, by wypożyczyć książki i właśnie tam pokazujemy nasze wystawy.

Otworzyliśmy się na działania plenerowe. Znakomicie sprawdziła się wystawa Tomasza Brody, wrocławskiego artysty rodem z Kalisza, zatytułowana „Bookface. Księga twarzy pisarzy”, którą mieliśmy pokazać w Bibliotece Głównej i połączyć z autorskim spotkaniem, a w ostatniej chwili zaprezentowaliśmy na metalowych stelażach przed gmachem, w bardzo ruchliwym miejscu, co sprawiło, że odbiór był masowy, zauważalny. Nauczyłem się myśleć dwutorowo, co można zrobić realnie, a co wirtualnie. Artysta obecny był na plenerowym wernisażu, ale dla tych, którzy nie mogli przyjść bądź obawiali się zgromadzeń nawet na świeżym powietrzu, ekspozycja została wyposażona w kod QR, by mogli się przenieść na naszą stronę internetową z pełnym opisem prac, biografią artysty i nagranym wcześniej filmowym wywiadem. Zaraz po skończeniu ekspozycji przy naszym pałacyku stelaże przejęła Filia nr 3 i w centrum miasta pokazała arcyciekawą wystawę „MIĘDZY MOSTAMI. Historyczne weduty Przedmieścia Wrocławskiego”, nowocześnie zaprojektowaną przez bibliotekarza (talent!) Mateusza Halaka.

Wymyśliłem cykl NASZE REWIRY, w ramach którego – we współpracy z Fundacją „Nasza Historia”, która dysponuje bogatym archiwum zdjęć Kalisza i jego mieszkańców – pokazujemy, jak zmieniały się poszczególne dzielnice. Aby zminimalizować koszty, robimy to w formie banerów, które przyczepiamy do płotów. Są one pięknie zaprojektowane przez kierownika Biblioteki Głównej (kolejny talent!), Arkadiusza Błaszczyka i cieszą się ogromnym zainteresowaniem. Także są wyposażone w kody QR i łączą się z pełnym omówieniem w Internecie.

Udało nam się – mimo pandemii – zorganizować pięciodniowe warsztaty z załogami uczniów z pięciu szkół poświęcone gamifikowaniu treści historycznych. W ramach ministerialnego programu „Koalicje dla Niepodległej” stworzyli pod okiem znakomitych wrocławskich edukatorów quest historyczny i aplikację na smartfon pt. „Kaliskie ścieżki w wojnie polsko-bolszewickiej”. I znowu, będzie można z tą aplikacją – jak tylko świat wróci do normalności – zorganizować grę terenową, ale w tej chwili każdy może pobrać darmową aplikację ActionTrack, zeskanować kod na naszej stronie i grać, a nauczyciel przeprowadzić troszkę inną lekcję on-line lub nawet zorganizować wirtualny turniej dla swych uczniów.

Pytała Pani przede wszystkim o działania w Internecie, ale chciałem podkreślić, że one nie są (może nawet nie powinny być) oderwane od tego, czym biblioteka żyje na co dzień. W pierwszym etapie zastanowiłem się, co bibliotekarze potrafią i co w miarę prosty sposób można przenieść do prezentacji on-line. Oczywiście, zajęliśmy się czytaniem i polecaniem książek. A to nie jest takie proste, jak się wydaje, ze względu na prawa autorskie. Ja jednak nie znam sformułowania „nie da się”, więc nawiązaliśmy współpracę z lokalnym wydawnictwem Martel, które nam udostępniło książki dla dzieci, skontaktowaliśmy się z kilkoma innymi w kraju – jedno odmówiło, drugie – nie. Nagraliśmy gotowe, prezentowane wcześniej podczas wizyt małych czytelników w Filii nr 9, teatrzyki kamishibai i powołaliśmy do życia tyleż prosty, co genialny format „Teatrzyk z górnej półki”, w którym kukiełki występują na jednej z bibliotecznych półek. Nagraliśmy mnóstwo tutoriali plastycznych, bo w bibliotece jest co najmniej kilka osób, które wykonują niebanalne zakładki do książek czy ozdoby świąteczne ze wstążek.

Czytają i prezentują bibliotekarze, ale także goście, nie tylko z Kalisza. Do „Czytania z siódemką” zaproszenie przyjęły nie tylko osoby znane w naszym mieście, ale także aktorzy, Piotr Cyrwus i Karol Strasburger. Szukamy form uaktywniających naszych odbiorców, prosząc o zdjęcia i nagrania z odpowiedzią na pytanie, gdzie pojechała książka (w domyśle z Tobą na wakacje) albo jak czytasz (to znaczy w jakiej pozycji czy przestrzeni), itd. Teraz przyjaciele biblioteki, na naszą prośbę, nagrywają filmy z literackimi zagadkami.

Pierwszą poważniejszą, kilkuodcinkową produkcją, przygotowaną specjalnie na zeszłoroczny Tydzień Bibliotek, był videoblog „W białych rękawiczkach”, w którym Monika Sobczak-Waliś, kierownik Działu Zbiorów Specjalnych w oryginalny sposób mówi o najwspanialszych rękopisach i starodrukach zgromadzonych przez MBP w Kaliszu. Ona też, tyleż odważna, co utalentowana, sięgnęła po formę podcastu i powołała do życia „Poranki hrabianki”, w których opowiada z kolei niesamowite historie inkrustowane fragmentami z lokalnej prasy z XIX i początku XX wieku. Zarządzany przez nią dział posiada również ciekawe tzw. dowody życia społecznego. Na bazie gromadzonych druków okazjonalnych tworzy pani Monika cykl wywiadów „Historia z plakatu”, w którym goście wracają pamięcią do wydarzeń uwidocznionych na archiwalnych afiszach.

Michał Hynas, który przed pandemią prowadził Dyskusyjny Klub Książki, dał się namówić na nagrywanie wideobloga „Lektury Michała”. Powstało już ponad 30 odcinków i niedawno pan Michał świętował roczek. O wideoblog poetycki pod hasłem „Krótka piłka” poprosiłem Izabelę Fietkiewicz-Paszek, która jest nie tylko bibliotekarką, ale także poetką i felietonistką. Wcześniej prowadziła mnóstwo spotkań literackich i pisała, a teraz rozsmakowuje się w formie internetowej. Mateusz Halak, pasjonat kaligrafii, najpierw w cyklu „Podpisz się jak…” zaczął pokazywać podpisy słynnych kaliszan, przy okazji prezentując ich sylwetki, a chwilę później – jako Pan Atramentowy – rozpoczął lekcje kaligrafii i już mamy spore grono fanów pięknego pisania w różnym wieku, którzy zapowiadają, że jak tylko pandemia odpuści, to wezmą udział w lekcjach organizowanych przez bibliotekę. Sporo rozmawiamy z pisarzami i regionalistami. Najpierw zapraszaliśmy wszystkich piszących z Kalisza lub mających związki z Kaliszem, a teraz namawiamy tych, którzy właśnie wydali coś ciekawego, co trafiło do naszego księgozbioru. Zresztą w cyklu AUTOR MOVIE nie ograniczamy się do pisarzy, bo gościliśmy również plastyków i muzyków.

Wielość i różnorodność działań, a proszę mi wierzyć, że wymieniłem małą część, sprawiła, że nasze zasięgi w social mediach poszybowały, znacznie poszerzyło nam się grono odbiorców i przybyło followersów. Mamy fanów naszych produkcji i mnóstwo komentarzy: „uau, to w bibliotece takie dzieją się rzeczy”. Warto dodać, że pokusiliśmy się też o pokazywanie, jak się w trakcie pracy bawimy, na przykład tańczymy przy układaniu książek i że – mimo odseparowania i izolacji – potrafimy być razem, na przykład składając świąteczne życzenia. Od samego początku pandemii, a było to z mojej strony takie instynktowne działanie, profil facebookowy naszej biblioteki stał się platformą polecającą ciekawe propozycje kulturalne on-line. Zanim wszyscy nauczyli się szukać, czy w ogóle zauważyli rozmaite ciekawostki ze świata sztuki i kultury, promowaliśmy wirtualne spacery po muzeach, strony prezentujące w ciekawy sposób malarstwo, pierwsze spektakle on-line czy w ogóle źródła internetowe, z których można korzystać bezpłatnie. W ten sposób spełnialiśmy jedną z ważniejszych funkcji biblioteki, czyli informacyjną. To chyba także wpłynęło na to, że zostaliśmy zauważeni i docenieni nie tylko przez naszych czytelników. Co prawda w Konkursie Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich „Mistrz Promocji Czytelnictwa” dostaliśmy tylko wyróżnienie, ale ja moim bibliotekarzom wręczyłbym chętnie złote medale.

Biblioteka pod Pana przewodem rozkwitła, sporo się dzieje. Proszę wymienić najważniejsze wydarzenia, z których jest Pan szczególnie dumny.

Raduje mnie wiele wydarzeń i znowu zacznę od tych konkretnych, namacalnych. Udało się wyremontować, dodając jej wnętrzom sporo uroku, Filię nr 16, która w 2019 roku została zniszczona przez wybuch bankomatu umieszczonego na ścianie biblioteki. To nie tylko sprawa remontu, ale także dzieło dobrych serc ludzi, którzy podarowali książki, zebrali pieniądze na zakup nowych oraz mecenasów, którzy albo kupili książki, albo dołożyli się do wyposażenia. To filia na dużym osiedlu, której drzwi po prostu się nie zamykają. Jej brak był bardzo mocno odczuwalny. Trochę dzięki pandemii i zamknięciu na pewien czas – muszę to przyznać – więcej pracowników mogło się zająć opracowaniem nowych zbiorów i szybciej otworzyliśmy Filię nr 6 w Szczypiornie, na obrzeżach Kalisza. Jest ona połączona z Izbą Pamięci Szczypiorna, co otworzyło nas w większej mierze na aktywność muzealną. Właśnie powstała nowa aranżacja wystawy poświęconej Piłsudskiemu, jego legionistom i… początkom piłki ręcznej, czyli szczypiorniakowi, w której centralnej części stanęła makieta funkcjonującego tu niegdyś obozu internowania. Rozpoczęliśmy przemianę Biblioteki Głównej i poprzez zmianę funkcji pomieszczeń oraz drobne remonty powołaliśmy do życia Galerię 66, która pozwoli nam na przygotowywanie wystaw z prawdziwego zdarzenia oraz kameralnych spotkań i koncertów. A warto dodać, że dzięki hojności mecenasów otrzymaliśmy odrestaurowany fortepian z około 1920 roku. Zmienia się także otoczenie „pałacyku” – są nie tylko nowe kwiaty i krzaki, ale także drzewa i solidny kilkunastometrowy trejaż, na którym – taką mamy nadzieję – za chwilę wyrośnie zielona ściana. To będzie nowe miejsce kulturalnych spotkań i artystycznych warsztatów pod gołym niebem.

Ogromnie ucieszyła mnie taka ponadlokalna sława kilku naszych przedsięwzięć. Wspomniałem o naszych akcjach „TOM w DOM” oraz „Pupile widziane mile”, ale media ogólnopolskie zwróciły również uwagę na niewielką wystawę w Filii nr 4 zatytułowaną „Biuro Rzeczy Znalezionych”. Otóż urzekł wszystkich pomysł kaliskich bibliotekarzy, aby po kilkudziesięciu latach gromadzenia pokazać, co ciekawego czytelnicy zostawiają w książkach. Nie tylko paragony, rachunki, bilety, zaproszenia, wiersze, pokemony, opakowania po cukierkach czy kartki na mięso, ale także zapisane nerwowym ruchem dłoni na kartce z zakupami osobiste zobowiązanie – „Od jutra biorę się poważnie za swoje życie!!!”. To była rozczulająca ekspozycja.

Niewątpliwie największym osiągnięciem zeszłego roku jest stworzenie gry internetowej „Z Kalisza do Kamerunu”, która została zrealizowana przez Miejską Bibliotekę Publiczną im. Adama Asnyka i Panów Programistów, a dofinansowana ze środków Narodowego Centrum Kultury w ramach programu KULTURA W SIECI i budżetu Miasta Kalisza. Pomysł narodził się z chęci przedstawienia losów kaliskiego podróżnika, Stefana Szolca-Rogozińskiego, w angażujący i atrakcyjny dla młodzieży sposób. Gra łączy więc kontekst historyczny ze współczesnym, zabawnym stylem narracji i elementami znanymi młodzieży ze świata wirtualnego. Pod koniec minionego roku strona www.zKaliszaDoKamerunu.pl została podwójnie doceniona w prestiżowym międzynarodowym konkursie na najlepsze strony internetowe, co roku ogłaszanym przez witrynę AWWWARDS. Otrzymała wyróżnienie oraz tytuł “Mobile excellence” za doskonałe dopasowanie do urządzeń mobilnych. Na początku 2021 roku z kolei trafiła do MOBILE TRENDS AWARDS i konkurowała między innymi z projektami Muzeum Narodowego czy Polskiego Radia w kategorii STRONA MOBILNA / RWD – KULTURA I EDUKACJA.

Cieszę się ogromnie również, że mimo pandemii udało się nie odwołać i znaleźć ciekawe rozwiązania na organizację cyklicznych wydarzeń. Z okazji „Narodowego czytania” – dbając o bezpieczeństwo – zaprosiliśmy społeczną reprezentację Kalisza do studia telewizyjnego. Lektura „Balladyny” odbyła się w wirtualnej scenografii zaprojektowanej przez kaliskiego artystę, a dzięki telewizji kablowej i kanałowi YouTube mogło ją obejrzeć nawet 80 tysięcy widzów. Nie wiem, ile osób włączyło telewizory, ale samych odsłon na YT było ponad tysiąc trzysta, więc i tak uczestników tej ogólnopolskiej akcji w Kaliszu było znacznie więcej niż kiedykolwiek. Niezależnie od telewizyjnego widowiska czytaliśmy dramat Słowackiego również na dwóch scenach plenerowych.

Na chwilę przed Nocą Bibliotek ogłoszono kolejny lockdown. Musieliśmy co prawda zrezygnować z kilku atrakcji wewnątrz Biblioteki Głównej, ale zaplanowane głośne czytanie z udziałem Joanny Szczepkowskiej zamieniliśmy na wywiad live z aktorką oraz autorką książek i felietonów. Niemożliwa była realizacja spotkań i wykładów w ramach Europejskich Dni Dziedzictwa, więc z profesjonalną ekipą nakręciliśmy dziewięcioodcinkowy serial internetowy zatytułowany „Aleja dam i dyktatorów”, poświęcony jednej z najpiękniejszych i najważniejszych kaliskich ulic. Poszliśmy za ciosem i na 1 listopada przygotowaliśmy trzyodcinkowy spacer filmowy po zabytkowych cmentarzach w naszym mieście pod tytułem „Kaliskie ogrody pamięci”. To, że zamknięto wówczas dostęp do nekropolii, niezwykle spotęgowało zainteresowanie naszym cyklem w internecie.

Biblioteka, to także finanse, bo bez tego nie udaje się wzbogacić zbiorów. Co stanowi specjalność Pana biblioteki?

Wszystko, co udało się zaoszczędzić przeznaczałem na zakup nowości, więc mimo wszystko w roku 2020 udało się kupić dla naszej biblioteki znacznie więcej książek niż we wcześniejszych latach. Zapotrzebowanie na to, co właśnie wydane, ze strony zamkniętych w domach czytelników, było jeszcze większe. Równolegle braliśmy udział w internetowych aukcjach, by rozwijać nasz Dział Zbiorów Specjalnych i Regionalnych. Parę razy polegliśmy. Niestety, rękopisy i starodruki są bardzo drogie, ale – czasami dzięki specjalnemu wsparciu Miasta – udało się nam kupić kilka cennych rzeczy, m. in. akt nominacji Macieja Malczewskiego na urząd miecznika kaliskiego, sporządzony 2 czerwca 1746 r., opatrzony pieczęcią kancelarii koronnej mniejszej oraz królewskim podpisem „Augustus Rex” oraz starodruk wydany w Kaliszu w 1763 roku „Ćwiczenie pobożne dla przygotowania się do dobrej śmierci na każdy dzień przez tydzień rozłożone”.

Biblioteka cieszy się dużym społecznym zaufaniem, więc coraz więcej osób decyduje się nam, a nie muzeom, oddać cenne pamiątki rodzinne . Ostatnio – dzięki darowi Zofii Borowiak – trafiła do nas wyjątkowa kolekcja XIX-wiecznych obrazów. Uwieczniono na nich przedstawicieli aż czterech pokoleń zasłużonej dla Kalisza i ziemi kaliskiej rodziny Mieszczańskich herbu Łabędź. Portrety na co dzień będą zdobiły wnętrza Biblioteki Głównej, a staną się bazą nowych projektów poświęconych historii kaliskiego mieszczaństwa.

Jakie wydarzenia planuje Pan w najbliższym czasie?

Niedawno dotarła do nas radosna informacja o akceptacji jednego z wniosków złożonych do Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu. W ramach programu „Partnerstwo dla książki”, koordynowanego przez Instytut Książki, powstanie mobilna gra miejska pod nazwą „Śladami Fibigerów”. Projekt, adresowany zarówno do dzieci i młodzieży, jak i do dorosłych, w tym seniorów 60+, zakłada powstanie mobilnej gry na smartfony opartej o książkę „Dusza zaklęta w fortepianie” Elwiry Fibiger i wspomnień o jej wielopokoleniowej rodzinie – twórcach słynnej fabryki fortepianów. Zaprojektowana zostanie w dwóch trybach: jako gra terenowa oraz on-line. Dzięki dwóm wariantom grę będzie można dopasować do sytuacji i możliwości, jakie daje otoczenie, pandemiczne ograniczenia i przepisy prawa. W wariancie terenowym poszczególne „punkty” wyposażone będą dodatkowo w plakaty zawierające kody QR, pod którymi kryły się będą treści audio i wideo, poszerzające wiedzę o losach słynnej rodziny fabrykantów.

Finansowe wsparcie Marszalka Województwa Wielkopolskiego zyskał wniosek Fundacji „Nasza Historia” pt. „Ekipa Asnyka”. Razem z nią będziemy tworzyć nowy w formie katalog kaliskich pisarzy. Ich portrety, lekko satyryczne, ma narysować Tomasz Broda, a my je okrasimy biogramami napisanymi w lekki sposób, a także podcastami i filmami.

Czekamy na wyniki w pozostałych programach ministerialnych. Zaplanowaliśmy między innymi „Misję Malapert 2021”. Celem projektu jest popularyzacja postaci oraz działalności matematyka i astronoma Karola Malaperta, który w Kaliszu, w XVII wieku, dokonał pierwszych obserwacji Słońca za pomocą lunety. Program składa się z wykładów, warsztatów, obserwacji astronomicznych z wykorzystaniem zarówno muzealnych eksponatów, jak i nowoczesnej technologii oraz zakłada użycie przenośnego planetarium i organizację gry terenowej z zaprojektowaną wcześniej mobilną aplikacją na smartfony. Liczymy na to, że w ramach Funduszu Patriotycznego zrealizujemy profesjonalny film dokumentalny o obozie legionistów w Szczypiornie, wizytach Józefa Piłsudskiego w Kaliszu oraz początkach szczypiorniaka, czyli piłki ręcznej. Mamy nadzieję, że epidemia pozwoli nam na przygotowanie ciekawych spotkań i zabawę w ramach Narodowego Czytania, wszak w tym roku na warsztat bierzemy „Moralność pani Dulskiej”.

Wszystkie znaki na ziemi i niebie pokazują, że uda się w tym roku wystartować z gruntownym remontem Filii nr 1, co daje szansę na powołanie w niej do życia Centrum Audiobooków. Nie słabnę w mej walce o remont zabytkowego budynku Biblioteki Głównej oraz o budowę nowej, nowoczesnej siedziby biblioteki, która przede wszystkim dysponowałaby większą przestrzenią dla wystaw i spotkań, salami multimedialnymi oraz urządzeniami takimi choćby jak wrzutomaty, które ułatwiłyby życie naszym zabieganym i zapracowanym czytelnikom, znajdującym mimo wszystko czas na lekturę książek.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Paulina M. Wiśniewska

 Wydarzenia: MIEJSKA BIBLIOTEKA PUBLICZNA IM. ADAMA ASNYKA W KALISZU

WYSTAWY

AUTOR MOVIE – wywiady z pisarzami i artystami

PODCAST_Poranki hrabianki

https://www.facebook.com/MBPKalisz/posts/2768388316823421

GRY i APLIKACJE

PRODUKCJE OKAZJONALNE

SPEKTAKLE

CZYTANIE Z…

TUTORIALE

Zdjęcia z wydarzeń Biblioteki – ze zbiorów własnych – MIEJSKA BIBLIOTEKA PUBLICZNA IM. ADAMA ASNYKA W KALISZU