Interwencyjne odbieranie zwierząt, które doznały krzywd z rąk swoich opiekunów, rzadko jest łatwe. Zakończony sukcesem odbiór to jeszcze jednak nie koniec epopei. Uwolnione z niewłaściwych warunków zwierzęta trzeba jeszcze umieścić w nowym domu. I dla odmiany w dobrych warunkach. A tu same dobre chęci aktywistów prozwierzęcych nie wystarczą. Potrzebne są pieniądze na leczenie oraz utrzymanie odebranych czworonogów. Azyl prowadzi Agnieszka Tołwińska, jedna z bohaterek książki, która niebawem ukaże się nakładem naszego Wydawnictwa pt. “Bogactwo życia w postaciach zaklęte”.
Azyl „Psia Przystań” działający w okolicy Obornik, w Wielkopolsce, nie jest zwykłym schroniskiem dla zwierząt. Trafiają tu psy, które żyły w złych warunkach i zostały odebrane dotychczasowym „opiekunom”.
Potrzebna pomoc
Psy bite, głodzone, trzymane w brudzie, w nieszczelnej budzie, w małym pomieszczeniu, bez dostępu do świeżej wody, bez możliwości wybiegania się, bez kontaktu z innymi psami czy ludźmi.
„Psia Przystań” funkcjonuje już od dwóch lat, jednak budynek, w którym w tej chwili Azyl się mieści, nie jest idealną lokalizacją na tego typu działalność. To duża, poniemiecka, zabytkowa stodoła. Ładna, ale w tym przypadku niefunkcjonalna.
– Nie ma sensu więc w ten obiekt inwestować, skoro i tak ciepło ucieka – rozkłada ręce Agnieszka Tołwińska, właścicielka Azylu. – Owszem, latem jest tu OK, jednak zimą znacznie gorzej. Oczywiście są rasy psów, które dobrze znoszą chłody, jak np. owczarki kaukaskie, są jednak i takie zdecydowanie ciepłolubne, jak ratlerki chociażby.
Co zatem w takiej sytuacji robić?
– Cóż, zakasaliśmy rękawy i wzięliśmy się za remont, ale sąsiedniego budynku, stojącego na tej samej posesji, zaledwie 10 m dalej – wyjawia nasza rozmówczyni. – Niestety, dość szybko piętrzyć się zaczęły problemy finansowe – nie ukrywa. – Sama robocizna to 30 tys. zł, choć wykonawca traktuje nas ulgowo, płacimy w zasadzie po kosztach. Do tego dochodzą materiały, jak okna, płytki, kable, klej etc. To obiekt z lat 60. XX w., dawny budynek gospodarczy, musimy więc robić wszystko niemal od podstaw. Co możemy, robimy własnymi rękoma, ale okien np. sami nie zamontujemy…
Innymi słowy potrzebna jest pomoc. Może być finansowa, ale wcale przecież nie musi.
Idź złoto do złota
Może to być również własna, wolontaryjna praca.
– Jeżeli ktoś jest fachowcem, będziemy wdzięczni, jeśli zamontuje nam wspomniane okna – daje przykład właścicielka Azylu. – A jeśli jest taką domową „złotą rączką”, mógłby nam chociażby pomóc w układaniu płytek. Będziemy naprawdę wdzięczni i naprawdę nie trzeba się przejmować, że coś się ułoży odrobinę krzywo – podkreśla pani Agnieszka. – Nie budujemy pałacu dla księcia i księżniczki, lecz azyl dla psów, którym ma być tutaj wygodnie, ciepło, sucho i przytulnie – tłumaczy. – Innymi słowy, nie potrzebujemy złotych klamek, bo psy ich też nie potrzebują. Potrzebujemy za to rąk do pracy, a każda para rąk jest w tym przypadku na wagę złota – podsumowuje nieco poetycko.
Zresztą są już ludzie, którzy pomagają. Przyjeżdżają z pobliskiego Poznania, ale także ze znacznie odleglejszych miast, jak Wałbrzych czy Wrocław. Wielu pomaga też na dystans, znad klawiatur własnych komputerów i telefonów.
Grosz do grosza
– Kiedy na portalu społecznościowym pojawia się post w sprawie Azylu, zawsze parę złotych wleci – kiwa głową Agnieszka Tołwińska. – Czasem rzeczywiście parę, bo ostatnio ktoś wpłacił dosłownie 2 zł. To też dobrze i jestem tu całkowicie poważna.
Większość z nas ma przecież po kilkuset znajomych na Facebooku czy innym portalu, bardziej lub mniej prawdziwych.
– Gdyby każdy z tych znajomych wpłacił chociażby te 2 zł, szybko uzbierałyby się naprawdę duże sumy – wskazuje szefowa Azylu.
Dlaczego warto pomagać? Na powierzchni 86 m kw. powstanie dziesięć miejsc dla dziesięciu psów. Może nawet dla większej ich liczby, bo niektóre psy mogą i chcą mieszkać razem ze współtowarzyszem czy też współtowarzyszką. A przypomnijmy, że chodzi o psy, których życie do tej pory – bardzo delikatnie mówiąc – nie rozpieszczało. Niechże więc choć pozostała część ich życia będzie jak najlepsza.
Krzysztof Ulanowski
Jeśli chcesz wesprzeć azyl, możesz wpłacić pieniądze na konto w Santander Banku, nr 16 1090 1391 0000 0001 5880 2228 lub też uczynić to za pośrednictwem :
Tak napisała Agnieszka na swojej zrzutce: „Azyl Psia Przystań małymi krokami rozwija się. Krok po kroku czynione są inwestycje, dzięki którym w coraz lepszych warunkach mogą przebywać psy, które trafiają do azylu z interwencji. Czekają na prawdziwy dom, jednak to czekanie – dłuższe lub krótsze też musi być w godnych warunkach. Aktualnie adaptujemy kolejny budynek do psich potrzeb. Budynek będzie ogrzewany, co niezwykle nas cieszy. W budynku tym nie było nic – ani instalacji elektrycznej, ani kanalizacji, ani okien czy drzwi. Dlatego koszty są ogromne. Bardzo prosimy o wsparcie.”
Można też dołączyć się do grona wspierających funkcjonowanie Azylu: https://zrzutka.pl/7szez3
Opis zrzutki: „Azyl Psia Przystań, to miejsce oddalone ok.35 km od Poznania, gdzie trafiają psy odbierane z bardzo złych warunków. Z łańcuchów, komórek, ciasnych, zdewastowanych kojców i innych miejsc, gdzie ludzie często latami przetrzymują swoje psy i nie widzą w tym nic złego. Często, a nawet bardzo często zagłodzone, chore, ale też takie, któremu umarł właściciel. Jesteśmy bardzo otwarci na wolontariat, odwiedza nas mnóstwo ludzi, którzy bardzo nam pomagają w wyprowadzaniu psiaków na spacery i w wielu innych codziennych czynnościach związanych z naszą charytatywną działalnością dla ratowania psów.”
Pomóżmy…
Fot. Ze zbiorów A. Tołwińskiej
Wolontariusze azylu. Stoją od lewej: Ewa, Szymon, Agnieszka, Alicja, Nikola